Pierwszy dzień września. To ten dzień kiedy wszystko się
zaczyna, Olivier obudził się pierwszy raz przed budzikiem, wziął prysznic
zgarnął strój do kosza i zszedł do kuchni zjeść śniadanie. Na widok tak
pobudzonego i pełnego energii syna jego ojciec zaśmiał się cicho -Od kiedy masz
taki dobry humor kiedy idziesz do szkoły?- Zapytał podając mu szklankę z piciem
-Wyjątek potwierdzający regułę, dzisiaj dostanę się do drużyny – wyszczerzył
się widocznie zadowolony z siebie - No to smacznego i powodzenia synu, ja
dzisiaj jadę odwiedzić starego znajomego, więc może mnie nie być w domu jak
wrócisz, kluczki zostawiam ci oczywiście pod doniczką - tak wiem wiem tato.. i
nie ma co się martwić. Na pewno się dostanę –wyszczerzył się i z kanapką w
zębach ruszył biegiem w stronę szkoły Dotarł chwilę przed ceremonią otwarcia,
cały szczęśliwy chłonął bodźce z otoczenia jak dziki. Zaraz po oficjalnym
otwarciu roku szkolnego i przydzieleniu do klas ruszył biegiem do Hali gdzie
stanął w jednym szeregu z resztą pierwszaczków. Trenerka przyjrzała im się
dokładnie i kiwnęła z uznaniem głową -Jesteście przyjęci na etap próbny, potem
rozpocznie się wasze piekło pierwszaki . Białowłosy aż kipił z podekscytowania
jednak jego entuzjazm szybko ugasiła trenerka każąc mu i jakiemuś szatynowi
posprzątać po treningu starszoklasistów. Przygryzł wargę widocznie niezadowolony
z przydzielonego mu zadania jednak postanowił stracić tego czasu tak po prostu
-jestem Olivier.. a ty? -zapytał przyglądając mu się i czyszcząc podłogę
...
- Kazuya- zerwał się z łóżka- spóźnisz się na ceremonię
otwarcia- siostra stała nad nim z talerzem – dalej jedz, ubieraj się i schodź
na dół, podwiozę cię
- Jezu, zaspałem- zszokowany chwycił kanapkę i w biegu
zaczął się ubierac
-Wyprasowałam ci koszulę, wisi na szafce- krzynęła Noriko-
czekam w aucie. Masz 5 minut.
Umył się, ubrał i z prędkością światła zbiegł na dół i
chwytając za wczasu klucze, wydarł z domu.
- No to jazda- odparł i ruszyli.
Dotarł na miejsce dosłownie na ostatnią chwile. Zdyszany
ustawił się wraz z innymi studentami i
starał się złapac oddech. Gdy już mu sie to udało, a ceremonia dobiegła końca i
rozdzielono uczniów, rozejrzał się dookoła. W sumie nie znał tu nikogo, wszyscy
jego znajomi porozchodzili się do innych szkół.
- To zaczynamy od początku- uśmiechnąl się pod nosem i
ruszył w kierunku hali- Ciekawę czy mnie przyjmą- mruknął cicho wchodząc do
środka. Było już tam parę osób, więc ustawił się z nimi. O dziwo wszyscy
przeszli wstępne kwalifikacje.
- No to teraz się zacznie- zatarł ręce z podekscytowania.
Mial w sobie tyle energii, że myślał , że nie ustoi.
- To gdzie mamy się przebrac? –zapytał panią trener. Jak
wielkie było jego zdziwienie, gdy ta tylko na niego zerknęła.
- Waszym pierwszym zadaniem będzie posprzątac,
trzecioklasisci własnie skończyli swój trening- skinęła głową na chłopaka,
który stał niedaleko Kazuyi – Ty i on. Pokażę wam składzik, tam znajdziecie
wszystko co potrzebne.
Gdy zostali sami, białowłosy chłopak zapytał o imię
- Ja jestem Kazuya- odparł podając mu rękę a gdy ten ją
uścinął, zabrał się spowrotem do zamiatania- Że też nas odesłali do tej roboty-
mruknął niezadowolony . Kątem oka oka obserwował chłopaka. Miał wrażenie, że kogoś mu przypomina...”
Nie, nie możliwe” pokręcił głową. Gdy już skończyli a sala lśniła, przeciągnął
się
- To jak, może rozegramy jeden meczyk co?- zapytał
uśmiechając się do niego, biorąc jedną z piłek- Jeden na jednego. Chyba zasłużyliśmy po tym całym sprzataniu-
dodał podając ją do Oliwiera
...
Roześmiał się wesoło na jego słowa. Faktycznie sam miał
nieodpartą ochotę spożytkować nadmiar energii ,złapał piłkę i uśmiechnął się do
siebie tym bardziej zapatrując się na nią jakby ważył siłę podania po czym
spojrzał na ręce Kazuyi i wykorzystując jego chwilę nieuwagi przyspieszył z
swojej postawy do Maksa miając go w drodzę do kosza i mimo małego wzrotu bo był
o głowę niższy od chłopaka udało mu się zrobić wsad. Zeskoczył na równe nogi z
dziką satysfakcja w oczach*- Welcome to the game.. *szepnął i zaraz się zaśmiał
machając lekceważąco ręką*- Przepraszam .. ignoruj te angielskie wstawki.. I
mój lewacki akcent również * wyszczerzył się drapiąc po karku*- Ee no więc..
*jego oczy szybko spostrzegły ,że mimo pogaduszek chłopak niepróżnuje i już
chciał go minąć kiedy leniwy uśmieszek wpełzł na twarz Oliviera i ten szybko
wytrącił mu piłkę poza boisko*-te te.. trele morele *już chciał coś powiedzieć
,ale kiedy zobaczył że chłopak znów był w posiadaniu piłki przygryzł wargę i
zadowolony szybko pobiegł za nim. Nie mieli pojęcia że całej akcji przygląda
się nowy trener który miał zastąpić obecną trenerkę w ramach urlopu