czwartek, 30 kwietnia 2015

"Lekcja gotowania?"

Śmiał się wraz z nim. Nawet gdy Noriko weszła do kuchni nie przestawał. Mrugnął tylko do niej porozumiewawczo a ta widząc niemoc chłopca musiała powstrzymać się od parsknięcia śmiechem- Kazu nie znęcaj się nad kolegą- powiedziała po chwili ocierając łezki rozbawienia i patrząc na patelnie dodała- I czy nie zapomniałeś o czymś. Chłopak od razu puścił Oliviera i podbiegł do kuchenki- Uff zdążyłem uratować śniadanie- odetchnął i  zaczął wykładać wszystkim talerze

***

-Dziękuję ci! *jęknął Olivier wstając z ziemi i otrzepał ciuchy szybko zapinając spodnie poprawiając koszulkę. A zarazem potem spojrzał z ukosa na Kazuye który mooocno nadszarpnął jego zaufania. Przestał oficjalnie mu ufać . Usiadł na krześle czekając za jedzeniem. Przyglądając się dokładnie chłopakowi czy przypadkiem nic nie dosypał. Kiedy Noriko wyszła jego wzrok mimochodem zjechał na tyłek chłopaka i się oblizał*- gloooodny *jęknął budząc się z letargu

***


- I mówi to ktoś, kto nie je śniadań- zaśmiał się kładąc przed chłopakiem talerz ze sporą porcją omletu- Smacznego – powiedział siadając ze swoim przydziałem przy stole – Siostra wystygnie ci- zawołał i zabrał się do jedzenia- Sorki za atak- dodał po chwili zerkając na niego z nad talerza- I jak? Smakuje?

***

*Chłopak przygryzł wargę i spróbował trochę.  Nie byl przyzwyczajony jadac sniadan i naprawdę nie czul głodu ale kiedy sprobowal dania chlopaka od razu zabral sie za caly posilłek* - pyyyszne.. serio or kogo uczyles sie gotowac? Rewelacyjne

środa, 29 kwietnia 2015

Od autora

Witajcie kochani
Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale na jakiś czas zostałam odcięta od internetu- przeprowadzka i te sprawy. Na szczęście dzisiaj własnie go odzyskałam więc wracam do opowiadania wraz z współautorką pełną parą. Czekajcie na dalsze efekty
Pozdrawiam :) miłego wieczoru

" Łaskotkowy potwór "

-ok, ok *obdarzył jego profil rozczulonym uśmiechem i zaraz poszedł się przebrać. Lubował się w kolorze czerwonym więc wyciągnął jakieś czarne spodenki do kolan z czerwonymi naszywkami i czerwona koszulkę. Bokserki chwycił pierwsze lepsze i czarne skarpetki i zapinając spodenki zbiegł na dół i nim się zorientował że te skarpetki śmiertelnie się ślizgają nawet po panelach poślizgnął się i zleciał z ostatniego schodka prosto do kuchni na tyłek ,tylko tak ze podwinęła mu sie koszulka a spodnie nadal były nie zapięte tak ze było widać bokserki które ubrał . Spojrzał tylko na Kazuye stojącego nad nim z tym swoim roześmianym uśmiechem i mając nogę między jego  gwałtownie ją przesunął tak by ściąć chłopaka i ten upadł na niego. Olivier tylko sie zaśmiał  mając Kazuye miedzy nogami* - i komu teraz śmiesznie?!

***

Zaśmiał się głośno, widząc minę z jaką chłopak upada. Zerknął na skarpetki które ubrał i już miał go przeprosić, za niedoinformowanie kiedy nagle poczuł, że brak mu gruntu pod nogami. Wytrącony z równowagi i nie mający podparcia runął wprost na niego. Odruchowo zgiął rękę tak, żeby zamortyzować upadek- Mogłem cię mocno walnąć spadając- odparł i spoglądając na niego- a skoro już mam twoje nogi to sprawdzimy czy masz łaskotki- chwycił mocno stopy chłopaka i je łaskotać, nie dając chłopakowi szans na ucieczkę

***


-Teee nie przesadzaj! Za co?! *chłopak czując zagrożenie próbował uciec ale już po chwili, śmiał sie wijąc pod łaskotkami aż sie rozpłakał *- Norika!!!! Twój brat mnie  gwałci!! *krzyknął miedzy salwami śmiechu a próbami ucieczki *

sobota, 18 kwietnia 2015

" Śniadanko"

- Kurde to ja pamiętam do momentu jak weszliśmy do domu *podrapał się po karku i skinął lekko głową upijając łyka kawy*- a ja mam jeszcze dzisiaj egzamin językowy *jęknął kładąc głowę na stół*

***

- Mogę ci pomóc- powiedział po chwili- z języków akurat jestem dobry- uśmiechnął się lekko- matma to inna bajka- dodał po czym przypomniał sobie i pacnął się dłonią w czoło- Zadanie z matmy, o kurde, powiedział , że będzie sprawdzał- jęknął- cholera, siostra mnie udusi – westchnął ciężko

***

*spojrzał na niego rozbawiony i wstał żeby poczochrać mu głowę*- to albo dzisiaj idziemy tylko ma trening i potłumaczę ci matmę a ty mi język.. albo teraz na kacach szybkie wykłady i biegiem do szkoły.. Rekomenduje pierwszą opcje.. *uśmiechnął się słodko do niego jak wtedy kiedy chciał żeby Kazu wziął Luckiego do domu*

***

- Zgadzam sie bez sprzeciwu- odparł szybko z uśmiechem i oparł się zrelaksowany o krzesło- Ale zanim zaczniemy to szybkie śniadanko- dodał po chwili czując jak jego żołądek zaraz zacznie się odzwywać. Wstał i zajrzał do lodówki- To jak, dzisiaj też zrobiz wyjątek i zjesz ze mną?- zapytał kierując wzrok na chłopaka

***

- Noooo jak ładnie prosisz to może się skusze o ile będzie mnie zachęcało *zaśmiał się pod nosem siadając na swoim miejscu podpierając głowę nadgarstkami przyglądał się Kazuyi*- drugi tydzień szkoły a ja już wagaruje.. masz na mnie zły wpływ .. oj nie ładnie nie ładnie *pogroził mu palcem*

***

Parsknął śmiechem i spojrzał rozbawiony na chłopaka- a czyja to była propozycja co- powiedział wyjmując z lodówki jajka, pomidora, cebulę, i kawałek szynki- To teraz przyrządzę ci moje popisowe danie

***

- Jeszcze się śmieje z tego ,że nie chodzę do szkoły.. Oby to popisowe danie było warte zachodu * uśmiechnąl się do niego szelmowsko i zamrugał oczkami , kiedy Kazuya kroił cebule Olivier wstał by nalać sobie wody nie przerywając mu pracy. Z pełną szklanką usiadł obok na blacie i przypatrywał się jego dłonią po czym spojrzał na własne pełne blizn i westchnął cicho upijając łyka*- Fajnie było wczoraj.. znaczy do momentu który pamiętam oczywiście *pokazał mu język uśmiechnięty zapominając o własnych mało istotnych troskach*- A i mam pytanie.. dostałbym od ciebie dzisiaj jakie ciuchy do szkoły?

***


- Będziesz zachwycony- odparł wrzucając na patelnie najpierw pokrojonego pomidora. Gdy skroił resztę a soki z pomidora odparowały, dorzucił mięso i cebulę, a dopiero na końcu wbił parę jajek i doprawił- Nie, będziesz musiał iść na go- zaśmiał się wesoło- możesz sobie coś wziąć z mojej szafy, to tu sie jeszcze chwilę musi podsmażyć- dodał upijając łyka kawy- a ja musze pilnować, żeby się nie przypaliło – Kucnął koło kociaka i zaczął go drapać po brzuszku

czwartek, 16 kwietnia 2015

" Co się wydarzyło..?"

-Czy ja umarłem? *gadal sam do siebie z czolem przylozonym do ziemnych drzwiczek od lodowki *-Wszyyystko mnie boli *jeknal po chwili spogladajac na cos malego poruszajacego sie w cieniu wzial luckiego na rece i nalozyl mu jedzonka samemu biorac jablko dla siebie. Kiedy oboje skonczyli jesc przeszli się do pokoju by zobaczyć czy Kazuya śpi. Widzac ze go nie ma juz mial wejść po schodach kiedy zobaczył Kazuye w samym ręczniku na biodrach. Automatycznie sie cofnal  z rumiencem na twarzy  a lukcy zaczal miauczec chcsc pobawic sje z wlascixielem *- em Cześć *odpowiedzial cicho obejmujac sie rekoma*

***

Podrapał się po głowie, w pierwszym momencie pomyślał, że chłopak się go boi- Cześć – odparł po chwili- też masz wrażanie że miałeś bliskie spotkanie z tirem?- starał się uśmiechnąć, jednak ból w skroniach skutecznie to uniemożliwiał. Podszedł do czajnika i nastawił wodę- Kawy?- spytał opierając się o blat i patrząc na niego

***

-żeby to tylko z tirem *zaśmiał się pod nosem kucając przy kociaku by wziąć go na ręce i ruszył za chłopakiem  i kiedy uspokoił serce które masakrycznie przyspieszyło na widok klaty Kazu mógł spojrzeć mu w oczy*- ah? Kawa..jasne wypije dzisiaj. . Przyda mi sie.. boli mnie wszystko... głowa biodra w ogóle jestem cały posiniaczony... ja nie wiem z kim sie bilem *poczochrał sam sobie głowę*- pamiętasz coś z wczoraj? W końcu piłeś mniej niż ja. *mruknął pokazując malinki na szyi * -mam to wszędzie... *mruknął po czym westchnął i zaczął głaskać kotka*

***


- No właśnie nie- powiedział zmieszany, próbując sobie coś przypomnieć- film mi się urywa w momencie, gdy siedzimy przy blacie w kuchni- dodał po chwili – I nic więcej nie pamiętam- westchnął głośno i zalał zasypaną kawę . Postawił napoje na stole i sam przy nim usiadł. Starał się nie gapić na szyje chłopaka „Ja to zrobiłem”? myślał gorączkowo pocierając palcami skronie

środa, 15 kwietnia 2015

"Zanik pamięci"

Olivier jakos nie smial oponowac i poddal sie poczynania Kazuyi przyciagajac go jak najbliżej.  W pewny  momencie przygryzł jego dolna wargę rzucając mu wyzwanie rozsunął delikatnie nogi pocierając jedna ręka o jego krocze*

***

Czując jego dłoń przeszedł go dreszcz podniecenia. Wpił się jeszcze mocniej i namiętniej w jego usta, bawiąc się językiem.  Dłonie z pleców chłopaka przeniósł na jego pośladki i mocno ścinął, unosząc go przy tym delikatnie i przy okazji ocierając o siebie. Stracił kontrolę nad sobą. Po chwili jedną rękę przesunął na krocze chłopak, zsuwając tym samym jego spodnie

***

*Olivier zachęcony wręcz taka reakcja chłopaka przyparł do niego naśladując jego ruchy trochę niezdarniej starając się jednocześnie odwzajemnić pocałunek.... 
~ Chłopak obudził się wczesnym rankiem następnego dnia. Obolały w biodrach oraz z boląca głową. Zerknął katem oka na śpiącego seksownego Kazuye i aż zagryzł wargę czując totalna pustkę w pamięci kiedy próbował sobie przypomnieć wczorajszy wieczór. Wystraszony poszedł wziąć prysznic . Nie zwrócił nawet uwagi na lodowata wodę wytarł się w ręcznik chłopaka i skierował się do kuchni by nalać sobie coś do picia próbując przypomnieć sobie cokolwiek *

***


Obudził go piekielny ból głowy. Z jękiem przewrócił się na drugi bok i potarł oczy. Nie chciał ich jeszcze otwierać, bo wiedział, że ból tylko sie nasili. Leżał tak jeszcze przez chwilę, po czym spróbował otworzyć jedno a nastepnie powoli drugie. Nie było tak źle, nie mniej miał wrażenie, jakby wczoraj dostał kamieniem w łeb. „Wczoraj” utknęło mu w myślach i zamrugał szybko. Nie pamiętał za dużo, a jak próbował się skupić i coś sobie przypomnieć to piekielny ból uniemożliwiał wszystko. Gdy wstał i doczłapal się do łazienki, dotarło do niego, że przecież wrócił z Olivierem. „Pewnie jest w kuchni” pomyślał i puścił wodę. Po raz pierwszy zimna woda była dla niego ukojeniem. Aż nie chciało mi się wychodzić. Chcąc nie chcąc, wytarł się i owinięty ręcznikiem zszedł do kuchni

wtorek, 14 kwietnia 2015

Bez hamulców

-Jak nowo narodzony *zachichotał rozbawiony był duzo bardziej wstawiony z winy Leo niz Kazu i zwykla mrzawka nie mogla go wybudzic z tego stanu * - przytulisz? *spojrzal na niego nadal w mokrej koszuli z wyciagnietymk lapkami w jego strone kiedy on stal bez koszulki jakk ze chcial sie przebrac w suche ciuchy. Olivier nie czekając zbyt długo na odpowiedz sam się przytulił i zamruczał czując ciepło drugiego ciała *- ładnie pachniesz... deszczem *dodał zaraz *

***

Odrobinę zaskoczony objął go powoli i zadrżał – Ale jesteś zimny- powiedział czując jak krople deszcze spływają z koszulki chłopaka po jego torsie, jednak widząc jak ten się tuli mimowolnie się uśmiechnął- To chodź, najpierw zdejmiemy te mokre ciuchy a potem możesz się tulić do woli- powiedział po chwili, łapiąc go za rękę i prowadząc do pokoju

***

Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem i poszedł za nim przyglądając się jego dobrze zbudowanemu ciału , dal sobie ściągnąć koszulkę i zaraz się do niego przytulił trochę się przy tym rumieniąc. Kiedy ten objął go lekko Olivier mimowolnie uniósł głowę obejmując chłopaka za szyję i chwilę potem pod natchnieniem jego spojrzenia musnął jego usta swoimi *- smakujesz pizza *zauważył oblizując się*

***


Musiał przyznać, ten nigdy by nie pomyślał, że Olivier pod wpływem alkoholu będzie taki pociągający. Kiedy ten go pocałował, znowu poczuł znajome buzowanie od środka.Przesunął kciukiem po jego wardze. Pomijając fakt że był odrobinę bardziej trzeźwy niż za pierwszym razem, przyciągnął go bliżej siebie i pogłębił pocałunek. Czuł jak nie tylko jego oddech przyśpiesza. Przycisnął chłopaka do ściany, czując jak jego skóra robi się coraz bardziej gorąca, nie miał zamiaru przerwać, nie tym razem

niedziela, 12 kwietnia 2015

"Mżawka"

Chłopak najwyraźniej speszony aż takim miłym powitaniem cofnął się o krok na skos tak by lekko stanąć za chłopakiem  no na pewno na niego się tak ucieszyli pomyślał i w tej chwili podszedł do nich chłopak wysokości Kazuyi *- Jestem Leon.. nie było mnie dzisiaj na treningu , ale słyszałem ,że  daliście im nieźle w kość.. wiec wasza dwójka pije na mój koszt ty jesteś Kazuya tak? *spojrzał na chłopaka z uśmiechem a potem przechylił się lekko by doszukać się Olivera *- w takim razie ty jesteś Olivier Grey dziedzic pokolenia cudów.. Chciałbym jak najszybciej zobaczyć ten temperament ponoć powaliłeś tego starucha samym dryblowaniem tak jak kiedyś robił to Akashi i na dodatek świetnie skaczesz.. jednak musisz popracować trochę nad celnością jeśli chodzi o rzuty za trojkę.. *pokazał trzy palce robiąc miejsce Olivierowi obok siebie by z nim pogadać jednak ten wolał usiąść zaraz obok  Kazuyi nie będąc ufnym wobec typa za dużo o nim wiedział , widząc małego nastraszonego szczurka Leon odetchnął i spojrzał na Kazuye.. za to ty i twoja uliczna koszykówka to coś niesamowitego.. masz niesamowity dryg do gry zespołowej i dopasowujesz się do reszty ale za bardzo chowasz się w tłumie masz chłopie potencjał który trzeba z ciebie wydobyć..masz talent o którym nie masz pojęcia *poklepał go po głowie zajebał kanapkę kapitanowi i skierował się do wyjścia z kanapka w ustach *- Olivier.. czekam z niecierpliwością na 1 vs 1.. *dodał na odchodnym a ten stal chwile jakby go obserwując po czym usiadł razem  Kazuya ogarniając sytuacje* -co właściwe sie teraz stało? *zapytał drapiąc się po skroni*

***

Kazuya nie odpowiedział, w uszach cały czas brzęczały mu słowa chłopaka „dziedzic pokolenia cudów”...  a na dodatek ten gościu dużo wiedział o nim samym, miał dziwne wrażenie, że jego jedynego  z drużyny nie zdoła polubić. Gdy kelner przyniósł im piwa, kapitan wstał ze swoim kuflem- To zdrówko moi mili, w tym roku na pewno wygramy mistrzostwa- wykrzyknął a reszta powtórzyła chórem. Kazuya uśmiechał się do wszystkich swoim wyuczonym uśmiechem typu „Jest świetnie”, ale myślami był już gdzie indziej. Postanowił opracować swój własny unikalny styl, może ten Leon faktycznie był podejrzany ale dał mu motywację. Uśmiechnął się lekko do swojej myśli. Siedzieli w barze parę dobrych godzin. Kiedy chłopak zerknął na zegarek była już 22, zdziwiony z tak później godziny. Wszyscy z resztą wyglądali już na zmęczonych i zaczęli się rozchodzić.

***


-Em.. Kazu.. idziemy do domu *zapytał naprawdę mocno podpity chłopak który miał ten sam wzrok co wtedy w kuchni jednak wyglądał na ciut bardziej opanowanego wyciągając rękę w jego stronę by odciągnąć go od stołu na którym trzeciklasiści już prawie spali kończąc piwa 

*** 

- Tak, najwyższy czas- odparł zarzucając na siebie kurtkę. Kiedy już wyszli poczuł lekką mrzawkę na swojej skórze- O tak tego było trzeba- szepnął odchylając na chwilę głowę, by krople spłynęły mu po twarzy. Orzeźwiło go to i zaczął myśleć trzeźwo. W domu byli po paru minutach, chodź nie obyło się po drodzebez paru potknięć. Gdy jednak dotarli cali i zdrowi, aczkolwiek lekko zmoknięci, Noriko zaparzyła im herbaty i wycofała się do gabinetu dokończyć robotę.
- Jak sie czujesz?- zapytał chłopaka, gdy zostali sami

sobota, 11 kwietnia 2015

"Po meczu"

*Chłopak ściągnął ręcznik i schował do torby *- Oni mnie tam.pewnie nie chcą ale dziękuje za propozycje, wyskoczymy innym razem, już dzwoniłem do wuja żeby mnie odebrał.. * posłał swój normalny, prawdziwy uśmiech. Naprawdę doceniał to co robi Kazu ale nie umiał się z tym.tak szybko pogodzić. Wstał z jego pomocą *- Mogę odprowadzić cie do bramy szkoły * dodał zaraz kierując się ku wyjściu szybko przebrał się w białą koszule * - mój wuja pewnie już jest wiec daalej rusz ten swój tyłek *pokazał mu język*

***

 -Ale ja bym chciał, żebyś poszedł- powiedział ubrawszy się  stanął w drzwiach i zagrodził mu przejście- Ja chętnie cie przenocuję, tym razem bez alkoholu- dodał z uśmiechem- I Lucky tez na pewno się ucieszy- próbował go przekonać

***

-Nie mam ciuchów ani bielizn *dodał trochę speszony i spojrzał na niego ze śmiechem * - bez alkoholu a mamy iść na piwo *zaśmiał się cicho po czym spojrzał na niego * - czemu tak ci zależny żebym poszedł?  *wsadził ręce do kieszeni i patrzył mu prosto w oczy*

***

Zamrugał szybko i po chwili powiedział powoli- Lubię spędzać z tobą czas, wydaje mi się jak byśmy nadawali na tych samych falach-wzruszył lekko ramionami- Ale nie będę cię zmuszał- dodał ciszej uciekając wzrokiem w bok

***


-Myślałem ze powiesz coś bardziej przekonującego *zaśmiał się cicho i wysłał sms do wuja z przeprosinami* - idziemy do reszty drużyny? *zapytał poprawiając torbę, Dobrze wiedział ze nie jest tam mile widziany jednak chciał jeszcze trochę spędzić czasu z Kazuya*

***

Uśmiechnął się- Tak, są w barze na przeciwko, kapitan wydaje się być w porządku- dodał gdy wychodzili z budynku. Ucieszył się w duchu, że chłopak się zgodził i nie mógł opanować radosnego uśmiechu. Ruszyli przez plac ramię w ramię. Miał ochotę znów mierzwić mi włosy, ale się powstrzymał. Kiedy dotarli na miejsce i weszli powitał i okrzyk
- No i są nasze pierwszak-owe „asy”- zaśmiał się Tomoya i zrobił im miejsce- Dwa dla tych państwa proszę- zawołał do kelnera i zwrócił się z powrotem do chłopaków- częstujcie się 

piątek, 10 kwietnia 2015

"Mecz"

*Na wieść że dwójka przystojnych pierwszoklasistów gra w drużynie na sali pojawiło się mnóstwo uczennic i uczniów by zobaczyć ich w akcji. Olivier nie śmiał nie spełnić ich oczekiwań i pokazał swoje pazurki skacząc z minuty na minuty coraz wyżej blokując każdy rzut starszoklasistów , dużo więcej dziewczyn było za bad boyami jak Kazuya ale parę ładnych dziewczyn przyglądały się uważnie Olivierowi a jedna z nich zaczęła go nawet szkicować. Widząc ze kapitan zauważył jedynie Kazu skupił się na grze by przestać robić wszystko na pół gwizdka i udało mu się powalić kapitana na deski przeszedł obok niego z mordem w oczach po czym rzucił piłkę*- tez tu jestem *warknął bardziej do siebie niż do niego. I to była neutralna cecha która przynosiła i korzyści i minusy jeśli chodziło o kosza to podchodził do każdej gry emocjonalnie przez co często grał instynktownie niszcząc przeciwnika doszczętnie w roli 1vs cala drużyna analizując najmniejszy ruch kogokolwiek nim ten go nawet wykona łącząc wszystkie fizyczne i biologiczne zależności, dopiero kiedy sam wbił 10 punktów oprzytomniał na tyle by zobaczyć wzrok Kazuyi na sobie i jakoś struchlał . Spojrzał na własne ręce i zaczął grac normalnie próbując się opanować. Nie uszło to uwadze jednej z panienek na trybunach*

***

Zazwyczaj nie zwracał uwagi na publiczność, tak było i tym razem. Ledwie  zerknął na trybuny. Jeszcze przed grą zdążył przywitać się ze swoją drużyną. Kiedy rozpoczęli, szybko ocenił, kto co potrafi . Miał wyjątkową zdolność trafnej oceny i przystosowania się do przebiegu gry, nie tracąc przy tym koncentracji. I tym razem udało mu się doskonale zgrać z resztą, wykonał parę ładnych podań, zmyłek i rzutów za trzy. Był w znakomitej formie, tak przynajmniej myślał, do momentu, gdy Olivier nie przejął piłki. To był dla  niego szok. Wiedział, że jest dobry, ale to było coś niesamowitego. Po chwili jednak stało się irytujące, parę razy byli we dwóch w idealnym układzie do kontry, ale ten jakby w ogóle nie zwracał uwagi co się dzieje dokoła. Wynik był zaskoczeniem dla wszystkich. „Świerze mięsko” pokonało starszoklasistów. Trener był w siódmym niebie, pogratulował wszystkim za świetny mecz- Co do pierwszego składu, wywieszka będzie jutro- poinformował- to możecie się rozejść. Kazuya podszedł do swojej szafki i gdy się przebierał poczuł klepnięcie. – Niezły byłeś młody- przed nim stał rosły chłopak- Fajnie będzie mieć cię w drużynie. Jestem Tamiya, kapitan drużyny
- Kazuya- odparł ściskając jego dłoń z uśmiechem
- Chcesz iść z nami na piwko?- zapytał wskazując na resztę drużyny  stojącą przy drzwiach
- Jasne...- powiedział i dodał po chwili- ale dogonię was okey? Musze jeszcze z kimś porozmawiać
- Nie ma sprawy- będziemy w barze na przeciwko odparł chłopak
Kazuya kiwnął głową i przebrawszy się do końca, zaczął rozglądać się za Olivierem

***

*Olivier siedział na ławce w kacie nadal w koszulce z treningu i ręcznikiem na głowie jakby przed chwila przegrał grę z samym sobą , to było straszne, kiedy dzięki wyćwiczonym palca od pianina i skrzypiec opanował dryblowanie do perfektu już wiedział ze kosz to sport dla niego chciał normalnie grac z kolegami , ale nim sie spostrzegł stawał się agresywny w grze i robił wszystko by udowodnić że jest lepszy co za każdym razem oddalało go od drużyny i nim się spostrzegł w Australii w gimnazjum dostał przydomek samotnego księcia. Wybranie go oznaczało zwycięstwo ale w ogóle branie go do gry oznaczało brak zabawy. Dlatego chłopak porzucił  nawet myśl o koszu i poświecił się ukochanym skrzypcom... sport dla indywidualistów. Myślał że jak już trochę podrośl to minęło ale się mylił. Jedno spojrzenie kapitana i już dwa lata starszy chłopak leżał na ziemi kiedy Olivier tylko kozłował*- Piętno zwycięstwa.. co tato? *zachichotał sam do siebie czując po chwili łzy na policzku , rozejrzał się czy na pewno jest sam w przebieralni żeby pozwolić sobie na płacz. Jakie wielkie było jego zdziwienie na widok Kazu*- em... a ty nie poszedłeś z nimi na piwo? *mruknął szybko wycierając łezki*

***


- Nie...- odparł łagodnie widząc  jakim stanie jest jego kolega- Chciałem z Tobą porozmawiać- powiedział siadając obok niego- Jesteś naprawdę świetny- dodał po chwili z podziwem w głosie-  teraz widzę że, wtedy, jak graliśmy jeden na jednego, byłem w błędzie, bo myślałem, że dałeś z siebie wszystko- zaśmiał się cicho i poklepał go po głowie, mierzwiąc mu tym samym włosy- Musimy częściej grać razem- powiedział po chwili przyciągając go do siebie- A teraz proszę się ogarnąć i idziemy pić. W końcu wygraliśmy- dodał z uśmiechem wstając i wyciągając do niego rękę 

czwartek, 9 kwietnia 2015

Pierwszy dzień nowej szkoły

- Nie nie chrapałeś- powiedział lekko rozbawiony dobrze pamiętając od czego ma zdrętwiałą rękę. Spojrzał na chłopaka z uśmiechem – Nie ma innej opcji- odparł i przybił z nim żółwika- Rozgromimy.
Kiedy już byli gotowi do wyjścia, zobaczył siostrę stojącą w drzwiach kuchni.  Uśmiechając się do nich podała im pakunki- Macie coś na przekąskę po treningu- powiedziała, po czym dodała odwracając się - Powodzenia chłopcy- rzuciła na odchodnym
Kazuya uśmiechnął się do siebie chowając jedzenie do torby- Ruszajmy- powiedział do chłopaka otwierając drzwi

***

-Twoja siostra jest straaasznie mila *mruknął zerkając na telefon na którym miał jedno nieodebrane połączenie sprawdził od kogo i warknął coś pod nosem.. *- Nienawidzę natrętnych lasek.. mówię im ze koniec a te wydzwaniają *wyjaśnił zaraz swoje negatywne nastawienie do telefonu kierując się w stronę szkoły. Potem rozeszli się do swoich klas. Olivier w najlepszej klasie szybko odnalazł się w całej sytuacji jednak nużyło go ciągle powtarzanie rzeczy które on umiał i rozumiał na tyle by dostrzec błędy nauczyciela... jednak kiedy dochodziło do lekcji językowych chłopak notował i notował by zrozumieć wszystko na tyle by zdać. Kiedy skończyły się lekcje Olivier pobiegł zobaczyć się z Kazuya w końcu cały dzień się nie widzieli, bo mieli lekcje w innych skrzydłach. *- Gotowy na trening ?! * zapytał podekscytowany i zaraz ruszył biegiem na hale ciągnąc go za rękę*

***  

W swojej klasie znalazł się z pewnym opóźnieniem, bo jak zwykle zapomniał numer swojej klasy. Kiedy wszedł wszyscy już siedzieli, i otworzywszy drzwi wszystkie spojrzenia skierowały się na niego. Westchnął cicho i przeprosił nauczyciela za spóźnienie. Nie dostał kazania na temat spóźnialskich jednak musiał się przedstawić. Stanął na środku, ukłonił się lekko i zaczerpnąwszy wdech powiedział
- Witam, jesttem Kazuya , chyba największy zapominalski na świecie, miło mi was poznać- zerknął na klasę i z ulgą stwierdził, że atmosfera się rozluźniła i większość uśmiecha się do niego
- Dobra, dobra panie spóźnialski, proszę zająć miejsce- usłyszał od nauczyciela, który też lekko się uśmiechnął. Zająwszy swoje miejsce, zaczął notować, większość przedmiotów lubił, jednak jeśli chodziło o fizykę i matmę to trzeba było przyznać, był po prostu kiepem. Po pierwszym dzwonku, podeszło do niego paru chłopaków, przedstawiając się i dosiadając. Uśmiechał się do wszystkich i chętnie z nimi rozmawiał. Jeden z nich powiedział mu, że podsłuchał, jak dziewczyny zaczęły już o nim plotkować. Kiedy rozmawiali o sporcie i chłopak przyznał się że gra w kosza, namawiali go żeby poszedł z nimi pograć po szkole. Po krótkim namyśle zgodził się, umówili się więc na weekendowy meczyk. Na następnej lekcji zaczęli rozmawiać o sprawach wychowawczych. Najważniejszą był wybór przewodniczącego. Większość chciała by został nim Kazuya, co go zdziwiło. Przecież dopiero co go poznali. Nie zgodził się jednak i został zastępcą. Pod koniec zajęć nawet parę dziewczyn odważyło się podejść i zamienić z nim kilka słów. Tak jak myślał, większość była pusta, jednak ta, która została przewodniczącą wydawała się być w porządku. Nawet zaproponowała chłopakowi korepetycje z matmy.

Kiedy już wyszedł z sali czuł jak podekscytowanie rośnie z sekundy na sekundę. Zobaczywszy Oloviera pomachał mu- Sie wie- odparł i pobiegł za nim. Na ich widok trener lekko się uśmiechnął- No i jest świeże mięsko. Możemy zaczynać.

środa, 8 kwietnia 2015

"Żółwik"

Kiedy usłyszał, że chłopak wstał poszedł do pokoju z zamiarem uprzedzenia o wczesnej porze, jednak, gdy zobaczył jak ten zaczyna się krzątać, wstrzymał się na chwilę i próbował zapanować nad śmiechem- Żebyś wiedział- wyszczerzył się do niego, nadal mając na rękach kociaka- Prawda Lucky?- spojrzał na zwierzaka który miałknął  i zeskoczywszy z rąk chłopaka poczłapał w stronę Oliviera. On sam lekko się przeciągnął i ziewnął- W sumie to ja bym się jeszcze zdrzemnął- mruknął cicho- ale już bym nie wstał- westchnął po czym zerknął na chłopaka- Ja idę wziąć szybki prysznic, jeśli jesteś głodny to w kuchni jeszcze są resztki pizzy, sprawdzę też czy nasze ciuchy już wyschły- dodał ruszając na schody

***

-Nie jadam śniadań *westchnął i zaczął  bawić paluszkami z kociakiem , mimo chodem skierował się do kuchni by zobaczyć jak to wygląda. Był niewiarygodnie głodny więc, gdy zobaczył pizzę, zabrał się do jedzenia. Po skończeniu zgarnął kociaka na ręce i posadził go przodem do siebie na stole.*       - Masz takie same tęczówki niczym Kazu *zaśmiał się cicho głaskając go po czym spojrzał na "obróżkę" twoim zadaniem jest gnębienie Kazu i nie pozwól by ci to zdjął czaisz baze Lucky? *kociak miauknął i zaczął łasic do jego reki *- my idziemy do szkoły wiec trzymam cie za ogon ze będziesz grzeczny  i nie narobisz bałaganu.. *zaśmiał się cicho na myśl jak komicznie to musi wyglądać przeciągnął się a chwile potem i ziewnął przeciągle

***


Kiedy był już w łazience, sprawdził najpierw ich ciuchy, po czym stwierdziwszy, że są już suche, zdjął je i wszedł pod prysznic. Oczywiście zapomniał że z rana zawsze leci lodowata, więc kiedy strumień dotknął jego skóry aż podskoczył i szybko ją zakręcił.- Brr, cholera- mruknął wychodząc i szybko się wycierając, po czym przewiązał ręcznik w pasie i łapiąc ciuchy chłopaka zszedł z powrotem na dół-Już wyschły- powiedział wchodząc do kuchni- A więc jednak byłeś głodny- uśmiechnął się widząc pusty talerz

*** 
-Nooo Lukcy mnie namówił *zrobił minę niewiniątka bawiąc ciągle z kociakiem* - zapomniałem spytać.. mam nadzieje ze się wyspałeś .. ze nie chrapałem ani nic.. bo mam mega twardy sen i w ogóle *podrapał się po policzku siadając po turecku na krześle na kolanach miał kociaka i uśmiechnął się do chłopaka. Skierował się by odebrać swoje rzeczy i od razu ubrał sie w ciuchy *- Ja wezmę prysznic po trening  , w końcu prawie należymy do treningu.. Musimy być w pierwszym składzie w pierwszej klasie * wystawił rękę do żółwika *- rozgromimy ich dzisiaj nie?

"Jeszcze świt"

*Widząc jak śpi na jego ramieniu zaśmiał się naprawdę cicho i zaniósł go na wcześniej rozłożony śpiwór*- Śpij słodko winowajco *dodał sprzątając po ich seansie tak by nie było śladu po czym przygotował wodę i tabletki przeciwbólowe na wypadek kaca dla Kazuyi i położył się obok niego. Zasnął chwile potem nie ogarniając tego jaka z niego przylepa kiedy śpi wiec nie miał kontroli nad tym ze wtulił się w Kazuyie*

***

Obudził się wyspany jak nigdy. Chciał się wyciągnąć, kiedy zorientował się że coś mu uciska rękę. Zerknął w tamtą stronę i uśmiechnął się lekko. Oliwier wyglądał przesłodko, gdy spał, z jego twarzy zniknęła pozorna pewność siebie, sprawiał wrażenie niewiniątka. Kazuya aż zachichotał cicho na tą myśl. Jeszcze chwilę napawał się tym widokiem, po czym najdelikatniej jak umiał wysunął powoli rękę. Zobaczył Luckiego który dreptał w jego stronę, więc wziął kociaka na ręce i najciszej jak umiał przeszedł do kuchni, żeby dać małemu jeść

***


*Chłopak nie czując już ciepło ciała Kazuyi sennie poniuchał po zapachu i wtulił się w poduszkę na której chłopak wcześniej miał głowę *- ładnie pachniesz ... *wymamrotał niewyraźnie z buzia w poduszce. Chwile się powiercił i zapadł znowu w twardy sen. Obudził się pól godziny później błyskawicznie wstając na nogi i wierzchem dłoni ścierając ślinę z kącika ust*- omg... Kazu.. trening.. szkoła... która godzina! *mruknął wystraszony rzucając się na swój telefon który pokazał 5:30...  -to kpina? *zapytał sam siebie bez przekonania i teraz spostrzegł ze w pomieszczeniu był półmrok sygnalizujący jasno i zrozumiale ze jest wczesny ranek.. sfrustrowany potargał sobie i tak rozbrykana fryzurę i spojrzał jakby za namowa wrednego przeczucia na wejście na kuchni gdzie zobaczył Kazuye oparte o framugę drzwi z tym swoim zabójczym uśmiechem * - baaaaardzo śmieszne * mruknął wręcz urażony rozbawienie chłopaka mimo ze na jego usta chwile potem również pojawił się uśmiech rozbawienia*

" Jestem normalny"

- Tak będzie najlepiej, ja też nie jestem gejem- dodał zabierając przy okazji pustą miskę po popcornie- Mam i to całą zgrzewkę. Podgrzeje jeszcze tą resztkę pizzy przy okazji- mruknął idąc do kuchni. Nalał wody do szklanek wstawił pizzę po czym usiadł na krześle i czekał. Miał taki zamęt w głowie, że postanowił nie myśleć i tak jak mówił chłopak, puścić to zdarzenie w zapomnienie. Ale cały czas czuł jego usta na swoich. „ I po cholerę tyle piłem”- pomyślał zły na siebie waląc pięścią w stół, aż poczuł palący ból – No ładnie- westchnął patrząc na swoją spuchniętą dłoń

***

*Chłopak  wyszczerzył się lekko łaskotając go z zaskoczenia po bokach* - Ojj no każdemu się zdarza wtopa.. Wszystko twoja wina ale ci wybaczam *poklepał go po głowie śmiejąc się jeszcze trochę nie pewnie i upił łyka wody*-Ohh chodźmy na ten film i nie samookaleczaj się już noo*mruknął markotnie*

***


Podskoczył kiedy ten go zaczął łaskotać i zaśmiał się- Tak, tak, jasne, moja wina- zmierzwił mu czuprynę- Nie trzeba było kusić- i pokazawszy mu język wstał i włożył dłoń pod zimną wodę. Wytarł ją ręcznikiem i ruszyli z napojami do salonu. Byli już przy końcówce, kiedy poczuł, jak bardzo jest zmęczony. Powieki zaczęły mu opadać. Starał się je jakoś podtrzymać jednak zmęczenie było silniejsze. Nawiet nie wiedział kiedy jego głowa przechyliła się i oparła o Oliviera

wtorek, 7 kwietnia 2015

Lepiej zapomnieć...

*Olivier mógł się jedynie uśmiechać, bezpiecznie było niezawracanie na siebie uwagi kiedy Noriko wybyła z kotem i malibu odetchnął z lekka ulga i zaraz do niego podszedł *- Ja... ja przepraszam.. i chodźmy lepiej oglądać.. *dodał wahając się przy każdym słowie i skierował się do pokoju z popcornie. I kiedy Kazu nie widział dotknął swoich nadal lekko spuchniętych warg, szybko potrząsnął głową i rozsiadł się przed telewizorem i włączył film jedząc popcorn*

***

Wziął parę głębszych oddechów i  dołączył do chłopaka. Nawet nie zauważył, kiedy dziewczyna zniosła im pościel i śpiwory. Czuł, że cały alkohol z niego zszedł, z jednej strony cieszył się z tego, ale z drugiej wiedział, że za chwile może usnąć.  W pewnym momencie kiedy sięgał po popcorn poczuł dłoń Oliwiera w misce i odruchowo szybko wyciągnął swoją- Sorki- mruknął cicho czując jak na jego twarz wpełza rumieniec. Nie mógł się skupić na filmie i po chwili , by przerwać niezręczną ciszę, spytał- Chcesz coś do picia, tym razem bez procentów- uśmiechnął się lekko

***


*Zastanowił się wpatrując tempo w ekran tv po czym westchnął *- uznajmy ze tego nie było... to co wydarzyło się w kuchni było wina alkoholu.. nie jestem gejem *mruknął wstając na nogi i się przeciągnął* - masz jakąś wodę mineralna? Muszę się ogarnąć po tym malibu.. a własnie... zaraz wracam idę do toalety *mruknął i poszedł do toalety gdzie opłukał twarz zimna woda i trzy razy walnął się głowa w ścianę*- jeeez.. wtopa już na początku *jęknął do siebie pod noskiem żałując ze Kazuya jest taki przystojny. Wrócił do niego mając dłonie w kieszeniach *

Siostra

- Lubisz prowokować nie-powiedział uśmiechając się lubieżnie i wziąwszy łyk alkoholu rozchylił jego wargi i wpił się w nie. Zahuczało mu w głowie. Nie panował już nad sobą zupełnie. Przycisnął się do Oliwiera, napierając na niego mocniej. Czuł krew buzującą w jego żyłach. Jedną ręką wciąż opierał się o blat, a drugą nieświadomie położył na jego szyi, lekko ściskając. Po chwili oderwał się do niego. Miał przyspieszony oddech i jego oczy zrobiły się ciemniejsze. Zaczynał sobie uświadamiać co właśnie zrobił

***

*Olivier w zadnym razie nie oponował przy pocałunku a wręcz ochoczo połykał kolejne łyki alkoholu, kiedy Kazuya sie od niego odsunął, oblizał usta, pospiesznie przytrzymując go nogami, instynktownie nie pozwolił mu się zbytnio oddalić, dopiero kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi jego mozg szybko się ocknął pokręcił głową budząc do życia szare komórki. Nim zdążył zareagować siostra chłopaka weszła do kuchni zastając ich w jednoznacznej pozie , Olivier zrobił się czerwony po czubki uszu odsunął Kazu,  zsunął się z blatu i podszedł do dziewczyny mając w ręce swoja szklanka " blefuj koleś... blefuj" powtarzał jak mantrę w myślach *- Em.. dzień dobry.. jestem Olivier Grey kolega z drużyny Kazuyi.. Pani jest zapewne starszą siostra Kazuyi.. niezmiernie miło mi Panią poznać *uśmiechnął się chcąc wyglądać na pewnego siebie i w ogóle tak zabłysnąć ale w gruncie rzeczy chłopak swoja postawa i wyrazem odbijającym się w oczach był strasznie słodki i rozczulający*

***

Przez chwilę nie wiedział co się stało, ale kiedy zobaczył wchodzącą Noriko zabrakło mu słów. Na szczęście, jako że byli rodzeństwem, siostra popatrzywszy chwilę na brata zrozumiała, że on sam nie wie co się stało i uśmiechnęła się lekko.
- Miło mi cię poznać Olivier- uśmiechnęła się- Mów mi po prostu Noriko, inaczej czuje się staro- zaśmiała się po czym podeszła do Kazuy’i- Tej młody, co tak pachnie?
Popatrzył na nią lekko zdziwiony po czym odwrócił się i wyjął popcorn z mikrofali- Raczej popcorn- podał jej miskę- chcesz?
- Nie dzięki- odparła zdejmując marynarkę i odkładając ją na krzesło- jadłam przed chwilą z jednym z bisnesmenów, może uda mi się podpisać z nim umowę i dostanę awans i- przerwała patrząc na blak- A to kto?- spytała podchodząc do kociaka i biorąc go na ręce i głaskając. Malec zaczął się do niej tulić i łasić
- To jest Lucky, znaleźliśmy go jak wracaliśmy, był cały zmarznięty i przemoczony- powiedział Kazuya ogarniając blat- Możemy go zatrzymać nie?- spojrzał na nia trochę niepewnie
- No ja już go nie wypuszczę- odparła dziewczyna tuląc kociaka- tylko jutro go zabiorę do weterynarza, żeby go przebadał, no i kupimy ci jakąś obrożę, chociaż- zerknęła na branzoletę a potem na Oliviera- ta też jest śliczna, ale mógłbyś ją czasem zerwać-dodała do zwierzaka, wyjmując sobie szklankę- Skoro wy już opróżniliście jedną butelkę to ja zabieram tą- wskazała na resztkę Malibu
-Nie ma prawy. A i Noriko, Olivier dzisiaj tu nocuje, nie masz nic przeciwko nie?- powiedział Kazuya odkładając na stolik obok kanapy miskę z przekąską.
- Oczywiście że nie mam- odparła Noriko kierując się na schody- jeśli będziecie oglądać i spać tu to przyniosę wam pościel. Zresztą- zerknęła na Oliwiera- Nie puściła bym cię w taka pogodę- ruszyła z uśmiechem na górę

- No i zabrała Luck’iego- westchął cicho i usiadł na kanapie- to co, oglądamy?- zapytał, uciekając wzrokiem

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

O krok za daleko..?

-A ciekawe jak ten malibu smakuje z czyichś ust *zaśmiał się patrząc na trunek pod światło lampy po czym zaczął prostować nogi i odstawiając szklankę podciągnął dresy tak by zobaczyć własne łydki *- pokaz swoje nogi * mruknął bardziej rozkazującym niż proszącym tonem, takim.naturalnym w jego ustach *- bo mam wrażenie ze urodziłem się z krzywymi nogami *dodał wyjaśniająco pokazując na swoje nogi machając nimi naprzemiennie. Zgarnąłc jabłko z miski z owocami i się w nie wgryzł tak że sok z owocu spłynął mu z kącika ust wzdłuż szyi przez jabłko adama niknąc pod koszulka. Chłopak aż jęknął odsuwając jabłko *- um... przepraszam.. cały się będę lepił *westchnął ścierając resztki soku*- Tobie sie to pewnie nie zdarza co?

***

- I to często- powiedział odruchowo pochylając się nad nim i ścierając opuszkiem palca sok z szyi chłopaka.  „ Jaka miękka skóra” pomyślał i nieświadomie podążył śladem który zostawił sok . Po chwili zorientowawszy się co robi, potrząsnął głową i odsunął się- Nogi?- spojrzał na niego zdziwiony- Nikt nie ma prostych nóg- odparł podciągając swoje spodnie- Widzisz, ja też mam krzywe- zaśmiał się i znowu wziął łyka, po czym zerknął na Oliwiera. Nieświadomie pochylił się w jego stronę opierając dłonie o szafkę po obydwu stronach chłopaka. W jednej trzymał szklankę którą własnie uniósł i zapytał- Byłeś ciekawy jak smakuje z czyichś ust tak?- mruknął nie odrywając od niego wzroku

***


*Czując jego dłonie na szyi zamruczał jednak sam też się szybko opamiętał jednak szybko jego przytomność umysłu była wystawiona na kolejna probe , nie wiedząc co ma z sobą począć wpatrzony w jego przepiękne tęczówki przygryzł wargę i przytaknął niepewnie głową *- um.. no tak a co? *najlepsza ofensywa w jego przypadku było blefowanie pewności siebie , ale właściwie nie rozumiał sam własnego zachowania. Delikatnie rozsunął nogi siedząc na blacie by ten mógł wejść miedzy nie , sam oparty ręka o blat odchylił głowę przygryzając przy tym wyzywająco wargę *- czemu pytasz?

Słodki posmak

Zaśmiał się-  Czy mam się Ciebie bać? – zapytał lekko rozbawiony podekscytowaniem chłopaka- Ale też lubię, takie klimaty, są bardziej ciekawsze niż potwory wychodzące z ciemności- powiedział rozlewając resztkę Malibu do szklanek- I się skończyło, ale mamy jeszcze inne więc do rana powinniśmy dotrwać- zaśmiał się pijąc duszkiem, po czym oblizał się lubieżnie- Uwielbiam ten słodki smak. Czuł już lekkie mrowienie i miał o wiele lepszy humor- Chociaż, ja powinienem z „lekka” przystopować. Wziął kota na ramię i gdy zeszli na dół, usiadł na przeciw telewizora- Mam tu parę dobrych horrorów o tej tematyce- powiedział podając je chłopakowi- Wybierz któryś a ja wstawię popcorn- dodał miziając kota pod brodą i za uszami- A dla ciebie Lucky będę mieć smakołyk- wstał i idąc w kierunku kuchni jeszcze raz zajrzał do barku- O, a jednak się nie skończyło- powiedział i wyjął kolejną butelkę z uśmiechem.

***

-My to mamy szczęście *dodał z lekkim pomrukiem i włączył pierwszy lepszy, jednak zatrzymał przed rozpoczęciem fabuły by poczekać na Kazuye. Podniósł tyłek z podłogi i skierował się do kuchni gdzie stanął zaraz obok chłopaka podając mu ich szklanki widząc , ze ten wstawia popcorn sam im nalał i upił łyka ze swojej szklanki siadając na blacie *- co kombinujecie? *zapytał podpierając się ręką i przyglądał mu się badawczo. Z jego pozy widać było ze chłopak się rozluźnił i poczuł trochę swobodniej jak to każdy po alkoholu, jednak jego wzrok był niczym złowroga przepowiednia która nie sprawia pozytywnego wrażenia*

***

Nastawił mikrofalę na odpowiednią temperaturę i włożył torebkę z popcornem do środka. Spojrzał na chłopaka i musiał przyznać, że lekko się przestraszył- Wiesz, ze masz czasem przerażające spojrzenie- powiedział upijając trochę ze swojej szklanki i opierając się o blat na przeciwko chłopaka. Czuł się już bardzo lekko, ale tak dawno nie pił Malibu, że nie chciał sobie szczędzić i rozkoszował się każdym łykiem. Teraz też lekko przymknął powieki i poczuł słodycz rozchodzącą się w jego ustach- Uwielbiam ten smak- mruknął cicho i popatrzył na chłopaka z uśmiechem- Jaki film wybrałeś?- zapytał, w momwncie gdy usłyszał dźwięk mikrofalii- Szybko poszło- dodał przesypując popcorn do miski.

Może horror?

- Jeśli to nie problem.. przynajmniej nie będę wuja z pracy wyciągać.. *uśmiechnął się zaraz pogodnie wziął kociaka na ręce poszedł zaraz za chłopakiem, wcześniej kiedy ten dotknął jego koszulki jego serce na chwile stanęło. Postanowił w myślach ,że to było tylko jego wyobrażenie więc nie widział żadnych przeciwwskazań przeciwko nocowaniu u niego zwłaszcza ,że miał stąd bliżej do szkoły*- Emm.. a twoja siostra? bo rozumiem ,że z nią mieszkasz.. nie będzie zła? *przechylił lekko głowę ,chwytając wolną ręką telefon i napisał wujowi ,że śpi u kolegi. Kiedy dotarli na miejsce Olivier posadził kociaka na łóżku i sam ściągnął koszulkę*- wystarczą jakieś suche spodnie..  bokserki na szczęście mam suche* pokazał mu język rozbawiony rozciągając się trochę*- Można coś w internecie obejrzeć jakiś horror czy coś takie klimaty są najlepsze !

***

-Uwielbiam horrory- odparł z błyskiem w oku – Mam chyba nawet popcorn, dla mnie to nieodłączny element każdego dobrego horroru. A siostra nie będzie miała nic przeciwko, zwłaszcza, gdy zobaczy malucha- powiedział, również ściągając koszulkę i otwierając szafę spojrzał na chłopaka. Miał ładne ciało, o wiele bardziej umięśnione niż by się spodziewał- Może ci być trochę przy duża- podał mu jedną ze swoich koszulek- chociaż to i tak jedna z tych które są na mnie za krótkie- dodał wyciągając z dna szafy spodnie dresowe- mogą być?- zapytał podając mu je i samemu zakładając świeżą koszulkę i naciągając swoje stare, zmechacone ale i ulubione dresy- Powinny być dobre, uwielbiałem je kiedyś ale cóż, jak nagle zacząłem tak szybko rosnąć to stały się za małe, ale nie miałem serca ich wyrzucić- stwierdził z uśmiechem zabierając mokre rzeczy do łazienki- Tylko uprzedzam, że w łazience rządzi siostra, więc nie przestrasz się ilości kosmetyków i damskich pierdołów – zaśmiał się idąc w głąb korytarza.

***


-Jak się oszukuje ze wzrostem to się potem ma *pokazał mu język biorąc ciuchy w ręce i zaraz narzucił na siebie sucha koszulkę *- jezu.. od razu cieplej.. *zaśmiał się z własnej ulgi po czym ściągnął spodnie i założył jego dresy* -ha idealne.. *zarzucił kociakowi uśmieszek i poszedł za Kazuya wcześniej łapiąc swoja szklankę z malibu i upił łyka*- zacnie wyglądasz milordzie *zrobił przemądrzała minę i uniósł szklankę *-Jaki horror oglądamy?  Najlepiej żeby była jakaś tajemnica krew grupowe morderstwa i tortury *mruknął słabo ukrywając ekscytacje tematem o którym mówił*

"Szczęściarz"

Otworzył barek- Mamy wino, szkocką Wisky, czystą wódkę, nalewki pigwową i z czarnego bzu oraz – uśmiechnął się- Malibu, kurde, myślałem, że siostra już dawno je wyszperała- dodał wyjmując trunek z szafki i kładąc na blacie- Hmm skoro to chłopak to może Lucky?- powiedział podchodząc do nich i kładąc miseczkę z ciepłym mlekiem obok kota- Miałeś sporo szczęścia kolego, więc pasowało by- uśmiechnął się i podał Oliwierowi szklankę – Malibu to chyba mój ulubiony alkohol- dodał pijąc trochę- Właśnie zapomniałem o obroży- powiedział i spojrzał na szyję zwierzęcia- O widzę, że już rozwiązałeś ten problem- delikatnie ujął medalik przyglądają się- Jest świetny, sam kiedyś taki chciałem- dodał z uśmiechem po czym podrapał kotka za uszkiem, po czym spojrzał na chłopaka- A twój tata nie będzie się martwił?- zapytał po chwili dopijając resztę napoju i sięgając po butelkę

***

-Drużyna ojca ma teraz mecz za granicą ,wiec tak jakby mam wolną rękę*mruknął przeciągając się i zaczął bawić sie z kotem który najedzony i wygrzany nabrał ochotę na zabawę*- Lucky to bardzo trafne imię *wyszczerzył się chwycił szklankę i zaraz stuknął o szklankę chłopaka *- to zdrówko*wyszczerzył się i upił łyka*- Co do bransoletki dostałem od matki, nie lubię zbytnio biżuterii bo pod pedalstwo zachodzi.. także lucky.. Strzec tego jak oczka w głowie. Kapiszi?. *spojrzał z powagą w oczy kota i lekko się wyszczerzył kiedy kociak podreptał w stronę Kazuyi żeby się z nim pobawić*- To co zostajemy tutaj? *pokazał mu język*

***


- Możemy zostać, tym bardziej, że znowu lunęło- odparł wskazując brodą w okno, po czym zaczął się bawić palcami z kociakiem, pozwalał, żeby ten się zbliżył i gdy widział że zamierza je złapać , szybko uciekał- Możemy coś obejrzeć- powiedział po chwili sięgając po pilota, tylko nie wiem czy leci coś ciekawego- włączywszy odbiornik trafił na prognozę  pogody. Roześmiana pogodynka właśnie przekazywała pogodę na cały wieczór oraz noc-„ Ulewnie opady deszczu, praktycznie bez szans na przejaśnienia oraz porywisty wiatr na całym terenie naszego kraju. W wielu miejscach mogą się pojawić burze, także moi mili radzę dzisiaj pozostać w domach”- po czym życzyła miłego wieczoru i prognoza zniknęła. Kazuya spojrzał w okno i przypominał sobie coś strasznego- O cholera!- zarwał się na równe nogi i pobiegł po schodach do pokoju. Tak jak myślał, zostawił otwarte okno i całe jego łóżko było mokre. Szybkim ruchem zamknął okno. Westchnął i zebrawszy całą pościel ruszył do łazienki. Gdy wrócił usiadł przy chłopaku- Zostawiłem otwarte okno i wszystko co było na łóżku przemokło- wyjaśnił nalewając im Malibu do szklanek- Ale łóżko o dziwno jest suche- dodał po czym spojrzał na Oliwiera- Może zostaniesz na noc? W końcu masz jednak kawałek do domu a pogoda nie ma zamiaru się poprawić- powiedział głaskając Luck’iego który zaczął się wspinać po jego brzuchu. Dopiero wtedy zorientował się, że jest cały mokry- No ładnie, idę się przebrać. A ty nie zmokłeś?- spytał pochylając się i dotykając bluzki chłopaka- Ha, tez mokry. Chodź, dam ci jakieś suche rzeczy a te się powiesi w łazience.

Niespodziewane znalezisko

*Widząc jego minę kiedy szukał kluczy roześmiał się pod nosem zasłaniając ręką usta*- Ohh spokojnie.. Nikt nie jest idealny *wzruszył ramionami idąc grzecznie szybszym tempem koło chłopaka. Poprawił sobie trochę włosy ,które normalnie miał w nieładzie jednak przed deszczem one wpadały w furię i wyglądasz jak napuszony szczeniak*- Tsaa zaraz ty zaczniesz się ze mnie śmiać* pokazał mu język próbując na czuja ogarnąć włosy*- A właśnie co do baru.. Sam dopiero ostatnio zacząłem tam bywać ,żeby podszkolić trochę język.. Jak długi czas się nie używa pewnych umiejętności to w ogóle zapominasz ze je posiadasz.. serio u mnie w domu mówi się łamanymi kilkoma językami ale zadnym porządnie wiec wypadało się trochę podszkolić i jakoś mi teraz idzie.. W końcu niesamowita ze mnie gaduła.. *podrapał się tym razem po ręce. To był jego tik nerwowy którego on nie umiał opanować. Nim się spostrzegli zaczęło lać więc Olivier zaciągnął chłopaka pod daszek od pierwszego lepszego sklepu. To nie był deszczyk a porządna ulewa . Chłopak przygryzł wargę i rozejrzał się po sklepie dostrzegając ostatnią parasolkę chwycił ją  zapłacił i podszedł do Kazu*- Emm jeśli ci nie przeszkadza iść ze mną pod jedną parasolką to można iść dalej , ewentualnie mogę zadzwonić po transport i byśmy pojechali do mnie.. *mruknął patrząc na swój telefon kiedy usłyszał ciche miauczenie zagłuszane przez deszcz. Otworzył parasol i instynktownie skierował się w stronę źródła dźwięku w mocno rozmoczonym kartonie zalanym deszczówką siedział mały czarny kociak, który stał łapkami w wodzie. Chłopaka mocno chwyciło to za serce, więc wziął go na ręce ,był cały zimny ,więc tuląc go do siebie podbiegł do Kazu*- Zobacz co znalazłem.. Kłopot w tym,że mój tata nie lubi kotów.. a w domu mam kilkanaście psów * dodał już bez ekscytacji ani złości spoglądając na kociaka*- Nie chciałbyś go przechować przez jakiś czas? Postaram się zaleźć mu jakiś dom,ale teraz leje i nie chce go tu zostawiać.. * spojrzał na niego oczkami szczeniaczka*

***

- Nie trzeba, zmieścimy się pod jedną- odparł i już miał się do niego zbliżyć, kiedy ten nagle pobiegł w innym kierunku. Kazuya zdziwił się odrobinę, ale oparł się o ścianę sklepu i czekał. Kiedy chłopak wrócił niosąc coś małego czarnego na rękach. Wysłuchawszy Oliwiera, pochylił się nad puchatą kuleczką- Jaki on słodki- powiedział po chwili, delikatnie głaskając zwierzę pod brodą, na co maluszek zareagował cichym pomrukiem-No już nie patrz takimi maślanymi oczkami- zaśmiał się widząc minę chłopaka-  Pewnie, że go przygarnę, zawsze chciałem mieć jakiegoś zwierzaka, ale jakoś nigdy nie rozmawiałem o tym z siostrą, jednak myślę, że nie będzie miała nic przeciwko- dodał patrząc na kociaka z uśmiechem, po czym wyjął portfel –  poczekaj  chwilę, albo wejdź z nim do sklepu, tam jest cieplej, a ja kupię jakieś mleko i może nawet znajdę karmę dla kociąt. Otworzył z powrotem drzwi do sklepu i puścił chłopaka przodem, po czym podszedł do lady i zaczął wypytywać sprzedawce o potrzebne produkty. Gdy już miał wszystko, wrócił do Oliwiera- dobra, to już wszystko mam, o i nawet przestało mocno padać- zauważył wychodząc i spoglądając na niebo- Powinniśmy zdążyć przed drugą turą deszczu-dodał i wskazał na sąsiednią uliczkę- możemy iść skrótem.
Po paru minutach byli na miejscu. Kazuya wyjął klucze i jednym ruchem otworzył drzwi – No więc, chyba właśnie sobie uświadomiłem, że  mogę mieć lekki burdel w pokoju- powiedział zdejmując buty i wyjmując dla nich kapcie- Zrobię nam coś ciepłego do picia, a dla małego podgrzeję mleko i poszukam jakiejś miseczki... i w sumie też jakiegoś posłanka, chyba, że będzie wolał spać ze mną w łóżku- dodał biorąc kociaka na ręce- I trzeba cię jeszcze wytrzeć- powiedział głaskając go po grzbiecie i pod brodą- Już cię lubię- szepnął cicho i oddał małego chłopakowi. Podszedł do szafki wyjął ręcznik i podał go Oliwierowi- Wolisz herbatę, kawę, czy może coś z procentami?- zapytał wstawiając wodę- W ogóle rozgość się, za dużo wygód tu nie ma, ale ujdzie- uśmiechnął się do Oliwiera

***


*Olivier będąc w siódmym niebie wycierał kociakowi łapki kiedy był już suchy okazało się że ma białe skarpetki, uśmiechnięty kątem oka zerknął na przemoczonego Kazuye, któremu lekko koszulka przylegała do dobrze wyrzeźbionego ciałka , lekko speszony wrócił do kociaka *- jeśli napijesz sie ze mną to mile widziane procenty.. *pogłaskał kociaka i ucałował jego główkę*- ciekawe jak cie Kazu nazwie.. właśnie... obróżka..  *przygryzł wargę myśląc gorączkowo nad tym co może na razie zastąpić obróżkę , zerknął  na rękę i zaśmiał się pod nosem ściągając z nadgarstka bransoletkę z medalikiem w kształcie piłki do kosza i zawiązał mu ja wokół szyi tak by mu nie przeszkadzała*- Na razie powinna pasować.. *szepnął do kociaka i uniósł go by sprawdzić czy to chłopiec czy dziewczyna i zaraz odłożył go na łóżko chłopaka*- więc jesteś chłopcem tak?

niedziela, 5 kwietnia 2015

Mała rzecz a cieszy

Uśmiechnął się zadowolony, że chłopakowi smakuje- Ha, więc jednak opłaca się być nienażartym żarłokiem – wciąż uśmiechnięty pochłonął następny kawałek. Gdy  poczuł się objedzony, dopił resztkę piwa i odchylił się lekko na krześle. Było mu naprawdę błogo. Czuł, że nie powinien był zaczynać picia piwa na pusty żołądek, ale było mu lekko- Nie no, fajnie , że ci smakowało- odpowiedział chłopakowi i po chwili dodał-  To twoje gosposie mnie nie dopadną za to, że przeze mnie zjadłeś w cholernie kaloryczną pizze?- ton jego głosu był lekko rozbawiony, przed oczami stanęła mu wizja jak w ciemnym zaułku napadają na niego gosposie chłopaka. To było tak komiczne, że nie mógł powstrzymać parsknięcia- prze-przepraszam, ale po prostu coś sobie wyobraziłem- starał się zahamować śmiech, ale nie bardzo mu to szło i nawet poczuł łezki rozbawienia w kącikach oczu. „Weź się w garść” myślał uporczywie i po wzięciu paru głębszych wdechów usiadł z powrotem wyprostowany – Naprawdę przepraszam, ale jak już zacznę się z czegoś śmiać to dostaję takiego ataku, ze nie mogę tego powstrzymać- wydukał po chwili i rozejrzał się dookoła. Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem, aż zrobiło mu się głupio i odruchowo przeczesał ręką czuprynę i zerknął na zegarek- W sumie to jeszcze wcześnie, więc możemy się jeszcze gdzieś wybrać- spojrzał na Oliwiera- oczywiście jak skończysz- dodał z uśmiechem

***

-Ohh nie kłopocz się ,śmiech to zdrowie *uśmiechnął się zaraz szczerze wniebowzięty. Śmiech Kazu był niesamowicie ciepły i taki napawający słuchacza radością*- Nie myślałeś może kiedyś nad pracą w radiu czy coś? *spojrzał na niego  podsuwając mu jeszcze połowę pizzy z miną" już widzisz jak to kończę sam"*- To mi pomóż to może skoczymy na kręgle albo bilard... Fajny klub jest w okolicy! *dodał z szelmowskim uśmiechem ale zaraz przygryzł wargę*- ale żeby tam wejść musielibyśmy się przebrać z tych mundurków... *warknął pod nosem szybko analizując sytuacje*- Mieszkasz może gdzieś tu blisko?

***

Zaśmiałs się wesoło- Raczej bym się nie nadawał, siedzenie w ciasnym pomieszczeniu cały dzień.. nie to nie dla mnie- powiedział z uśmiechem i dodał- Mieszkam jakieś 20 minut z stąd piechotą- powiedział i spojrzał smutno na pizzę- Ja już nie wcisnę w siebie ani kręsa, ale możemy wziąć na wynos- dodał i zawoławszy kelnerkę poprosił o spakowanie resztek- Dawno nie byłem w klubie- powiedział i po chwili zastanowienia dodał- w sumie to nie licząc incydentu z moim znajomym, którego musiałem z jednego klubu wyciągać, bo schał się i wdał w bójkę to nigdy w żadnym nie byłem- zarzucił kurtkę na plecy i nagle sobie o czymś przypomniawszy zaczął nerwowo przeszukiwać torbę- Uff, mam je- a zobaczywszy minę Oliwiera wyjaśnił- Chodziło o klucze, siotry pewnie jeszcze nie ma a ostatnim razem jak byłem pobiegać zapomniałem ich- Popukał się w głowę i mrugnął do niego- Niezawodna pamięć też czasem szwankuje.
Gdy się zbierali, podeszła kelnerka z zapakowanym jedzeniem. Zapłaciwszy wyszli na dwór. Kazuya spojrzał w niebo- Hmm może padać,więc lepie się pospieszmy, bo nie mam se sobą parasola i wnioskuje, że ty też nie- uśmiechnął sie do chłopaka- To tylko kawałek drogi

Kosz to poezja

Uśmiechnął się do niego- Ja kiedyś jadłem trawę, doprawioną odrobiną piasku –zaśmiał się-  cóż zakład o honor był święty. Podrapał się po głowie- Nic się nie stało, tylko pierwszy raz jest jestem w takiej sytuacji, ale zgoda, odwdzięczę się- dodał i zaczął przeszukiwać wzrokiem kartę- To ja ci mogę polecić stąd około 4-5 znakomitych pizz, 6-7 zjadliwych a reszty na prawdę nie radzę chyba że lubisz bardzo pikantne rzeczy. Osobiście najbardziej lubię 18” bo ma najwięcej dodatków. Z sos’ów to wszystkie są przepyszne,  i najlepsze że po żadnym nie śmierdzi z ust, a z piw nie mają za dużego wyboru- pokazał chłopakowi- tylko jedno - powiedział śmiejąc się i zamykając kartę, po czym dodał zmieszany – Taaa jak widać lubię jeść. A ty na pewno masz jakąś swoją ulubioną potrawę- zapytał opierając się łokciami o stół i przyglądając chłopakowi. Miał dziwne wrażenie, że skądś go zna- My się wcześniej nie poznaliśmy? – dodał mrużąc lekko oczy i przechylając głowę na bok- Bo od momentu jak cię poznałem, mam nieodparte wrażenie, że już cię kiedyś znałem- nadal wpatrywał się w chłopaka, po czym zorientowawszy się, że gapi się bezpośrednio, uniósł ręce w przepraszającym geście- Wybacz nie chciałem się tak natarczywie patrzyć.

***

-Ohh spokojnie wszystko w porządku .. Ale nie wydaje mi się żebyśmy.. No chyba że za czasów jak no wiesz.. Twój tata zabierał cię na boisko.. ostatnie parę lat spędziłem w Australii.. *podrapał się po policzku*- a jak tutaj  siedziałem to z własnym ojcem wychodziłem na boisko.. ale to bardzo rzadko tato mówił zawsze ,że żeby wyjść się pokazać trzeba najpierw mieć jakiś poziom.. *westchnął ciężko*- Kiedy zauważył że za wysoki nie będę zabrał mnie do Austrii gdzie są najlepsze baseny jaki trenerzy pływania żeby w szybkim tempie podnieść moje możliwości jak się jest małym dużo łatwiej się przyswaja.. No i Austriacy słynną z skrzypków.. Ale to już inna bajka.. Pływanie głównie wzmocniło moje nogi dzięki czemu skaczę wyżej od ciebie * pokazał mu język*- Jednak.. takie codzienne treningi odbiły się niczym kauczuk na moim zdrowiu i siedząc w domu zacząłem ćwiczyć gre na skrzypcach i pianinie bo mój tata uległ urokowi pięknej pianistki z Austrii która uczyła grania na pianinie i skrzypcach.. Ohh długa nudna historia o romansie za granicą którą która kończy się wypadkiem i powrotem mojego ojca ze mną do kraju i swojej żony.. Można by spokojnie książkę napisać.. O bogatym magnacie.. równie niesamowicie wykształconej żonie i dziecku z renesansu.. *zaśmiał sie żałośnie z siebie*- Nie wytrzymałem tempa jakim żyli zwłaszcza moja matka która nienawidziła i pianina i skrzypiec które polubiłem.. kazała mi biegać.. biegałem. w szpitalu z winny matki byłem  z 9 razy potem był kolejny rozwód i żyje z ojcem.. Mając czas na wszystko . i tak jak na nic sobie nei pozwalałem poza szkołą i ćwiczeniami tak teraz mam ku temu wolną rękę *zaśmiał sie ironicznie patrząc na blizny na rękach*- O ile koszykówka i pianino to pikuś tak skrzypiec już nigdy nie wezmę do rąk * uśmiechnął sie słabo i zaraz pacnął się w głowę*- Gadam i gadam można się zanudzić * obrócił zaraz temat i zerknął na kartę*- Przepraszam.. poproszę dwa piwa , dwie 18' i może jakąś przekąskę.. *posłał kelnerce jeden z swoich wymuszonych książęcych uśmiechów i położył się na stole*- Prooszę nie myśl o mnie źle.. jestem normalny i w ogóle.. ale moje życie to moda na sukces tyle że w stylu współczesnym..   Twoi rodzice wiedzą że później wrócisz? *spojrzał na niego jakby chcąc zaspokoić choć trochę głodu na jego głos*

***

-
 Przeszłość to przeszłość- odparł cicho, jego oczy  na sekundę lekko zaszły mgłą, ale potrząsnął szybko głową, po czym spojrzał na niego z lekkim uśmiechem- Nie,moi rodzice zginęli w wypadku, gdy miałem 7 lat, od tej pory jestem sam z siostrą i chociaż często mnie denerwuje, to raczej bym sobie bez niej nie poradził- uśmiechnął się do niego serdecznie- jestem strasznie zapominalski. Dużo osób probowało nas rozdzielić, twierdząc, że sami sobie nie poradzimy, i że powinno się nad oddać do domu dziecka, a wtedy na pewno byśmy zostali rozdzieleni. Dobrze, że rodzice zdążyli wszystko zapisać na nas, przed wypadkiem i rodzinka mogła nam nagwizdać. Siostra miała wtedy 14 lat i musiała iść do pracy, byłem zły na siebie że nie mogłem, nic zrobić, nikt mnie nie chciał przyjąć a z drugiej strony Noriko stwierdziła, że nie mam rzucać szkoły, bo mi nie pozwoli- zaśmiał się- jest uparta jak osioł ale zawdzęczam jej wszytko...- dodał ciszej i podniósł wzrok w momencie gdy podeszła do nich kelnerka i podała zamówione pizze oraz piwa- Nie zgadł bym, że grałeś na skrzypcach- powiedział po chwili pijąc piwo i znów spoglądając na chłopakai na jego rękę- ale patrząc teraz na twoje długie palce to są idealne do gry- spojrzał na swoje piwo- jak palnę coś głupiego to mnie po prostu nie słuchaj, zwłaszcza po alkoholu – zaśmiał się lekko i pomyślał, że w sumie mógł najpierw coś  zjeść zamiast od razu zabrać się za piwo- To co jemy? Bo czuje, że mój żołądek znów się zaraz odezwie – wyszczerzył się i sięgnął po kawałek pizzy- Zagrałbyś mi coś kiedyś na pianinie?- spytał po chwili bez zastanowienia

Streetball finezja

*Chłopak chłonął jego słowa jak gąbka, głos chłopaka był strasznie melodyjny i wpadał w ucho przez co Olivier nawet nie śmiał mu przerywać, kiedy doszli na miejsce ten podrapał się po uchu*- to już tu? Szybko.. *weszli do środka gdzie panował nieziemski zapach , rozsiedli się przy stoliku w głębi pomieszczenia*- wiesz co.. ja nie mam gotówki wiec jemy na koszt mojego taty.. nie żałuj sobie mamy przody u trenera trzeba świętować nie?

***

Zamrugał szybko powiekami- A twój ojciec nie będzie zły?- zapytał odrobinę zaskoczony, ale za nim otrzymał odpowiedź podeszła do nich młoda kelnerka- Witam panów, co podać? Jako dzisiejsze danie dnia polecamy grzyby shiitake- uśmiechnęła się do nich i wyczekująco spoglądała to na jednego, to na drugiego . Kazuya czuł się niezręcznie mając zamawiać na cudzy koszt więc oddał pałeczkę chłopakowi- Oliwier?

***


*Widząc że jego zuchwałość bardziej speszyła niż rozluźniła nowego kolegę podrapał się po uchu i zaraz spojrzał na kelnerkę*- Na razie to poprosimy menu bo jestem tutaj pierwszy raz.. * spojrzał na nią z lekkim uśmiechem samemu trochę zażenowany jako że prze-kozaczył. Poprawił się na siedzeniu i zaczął przeglądać kartę a kiedy tylko panienka sobie poszła odetchnął z ulga*- Jeju Kazuya przepraszam.. Zachowałem się nieodpowiednio.. Serio mój tata nie ma nic przeciwko a raczej będzie zadowolony że znalazłem sobie kolegę z drużyny.. Chciałem ,żebyś się rozluźnił a wszystko spieprzyłem.. Z czym lubisz pizze? Jakieś ulubione dodatki czy coś? A piwo jakieś konkretne stąd lubisz? Nie patrz tak na mnie? *dodał widząc jego spojrzenie i zaraz się roześmiał*- Ja zjem i wypije wszystko co dostanę.. Mówię serio rodzice od zawsze najgorsze świństwa dawali mi dojedzenia więc zjem nawet trawę.. *pokazał język*- Ej no zakręciłem się.. Gadaj co byś zjadł.. Kiedyś mi najwyżej Hamburgera postawisz czy coś.. * wyszczerzył się znowu blefując nadmiar pewności siebie*

sobota, 4 kwietnia 2015

Pizza?

Kazuya widząc że, Oliwier  pomimo swojego wyglądu potrafił go zaskoczyć, poczuł znajome ciepło rozchodzące się od kostek do szyi. Adrenalina- zawsze podskakiwała kiedy zaczynał się dobrze bawić. Po zobaczeniu jego wsadu, postanowił go trochę wypróbować  i gdy tylko piłka dotknęła boiska, pochwycił ją i nie tracąc czasu ruszył do przodu. Był bardzo ciekawy czy białowłosemu uda się wytrącic mu piłkę- i nie zawiódł się. Starał się hamować ogarniającą go radochę. Od dawna nie miał szansy na grę z kimś, kto był by godny uwagi.
Po skończonej grze Kazuyja wyjał wodę z plecaka i spojrzał na Oliwiera- Dobry jesteś, od dawna nie miałem takiej satysfakcji z gry. Już nawet zapomniałem jakie to wspaniałe uczucie- zaśmiał się i otarł pot z czoła, po czym spojrzał w górę na trybuny i lekko zbladł- Oj, chyba nam się oberwie- i wskazał palcem na stojącego i przyglądającego się im trenera- A może i nie?- dodał widząc, że ten, schodząc do nich, nie może powstrzymać uśmiechu
-Kazałem wam tylko posprzątać a tu się okazało, że trafił mi się dobry materiał do przeszkolenia- powiedział grubym głosem- skoro tak wam energia rozpiera przyjdźcie jutro na trening – dodał odwracając się i kierując do drzwi
- Czyli oficjalnie należymy do drużyny?- zawołał za nim Kazuja, a ten odwróciwszy głowę jedynie lekko sie uśmiechnął- Do jutra pierwszaki
Kiedy za trenerem zamknęły się drzwi, chłopak nie wytrzymał- I pięknie- roześmiał się na cąły głos- to co, idziemy świętować?- spytał podekscytowany odwracając się do Oliwiera.

***

-Ja nie mogę za bardzo szaleć  z alkoholem .. ale na pizze to możemy się jak najbardziej przejść  i gratki za pomysł na grę.. Sam nie jesteś aż taki słaby na jakiego  wyglądałes.. Myślałem ,że chcesz dołączyć tylko ze względu na swój meeega wzrost.. Przyznam sam Ci go troszkę zazdroszczę ,niestety u mnie w rodzinie jakoś wzrost to pominięta cecha sportowca.. Nadrabiam to skokami i ciężką pracą na nogach * wyszczerzył się jakby zadowolony i podskoczył lekko na tyle by choc na sekundkę być od niego wyższy*- Szybki refleks i skoki to podstawa dobrej ofensywy jak i defensywy.. Trochę słabiej mi idzie gra zespołowa bo poprzednia szkoła to była jakaś porażka.. *tu się zatrzymał przygryzł wargę  przypominając sobie swoje solowe zwycięstwa i przewrócił oczami*- Ale po naszej grze wiem ,że czeka nas świetne trzy lata liceum*zaśmiał się cicho wyciągając rece ku niebu*-  Powiedzmy szczerze.. Jesteśmy prawie jak pokolenie cudów *zaśmiał się zamykając dłoń jakby łapał światło wydobywające się z lampy przy suficie i się przeciągnął*-  Chciałoby się powiedzieć że mistrzostwo jest nasze ,ale musimy jeszcze się dostać do drużyny.. Może będziemy jak Kagami i Kuroko..Legendy krążą o tej dwójce .. Świetlane serin.. Ale żebyś sobie źle o mnie nie pomyślał czy coś.. Ja nie chce przejechać się na sławie tego liceum, chciałem dostać się do tej drużyny bo ojciec wybrał mi szkołę ..” Naaajlepsze liceum w rankingach krajowych na pewno wykorzysta mój potencjał” *zaśmiał się naśladując ojca*- Kiedyś taką sławą cieszyło się Rakuzan i nadal jest prestiżową szkoła.. Jednak ku zaskoczeniu jestem.. o sorry rozgadałem się o sobie.. sooory takie monologi często mi się zdażają.! Za dużo mang i anime! * lekko się zarumienił i odwrócił głowę*- To co pizza?

***

A co masz słabą głowę? – zapytał i uśmiechnął się- Pokolenie Cudów...Ja również słyszałem te opowieści ,ale w sumie nie ważne do jakiego liceum bym się dostał i tak grał bym w kosza.  Serin było moim pierwszym wyborem ze względu na Ojca- dodał zarzucając bluzę i plecak- Pizza jak najbardziej- jakby na potwierdzenie jego słów odezwał się jego żołądek- Zaśmiał się- I mój żołądek też jest za.

Kiedy wyszli, Kazuya zamyślił się na chwilę- Ale wracając, wspomniałeś, że nie jesteś najlepszy w grach zespołowych, a ja wręcz odwrotnie , jak byłem mały często grywałem z ojcem i jego znajomymi i przez to długo nie dawałem sobie rady jeden na jednego. Wzrost w sumie też mam po tacie, i muszę przyznać , że często wolałbym być niższy. Nawet nie wiesz jak ciężko jest znaleźć jest dobry rozmiar- Zaśmiał się- No i zdarzało się, że w poprzedniej szkole, nawet trener nieraz twierdził, że miałem farta, bo jestem wysoki- wzruszył ramionami- teraz to ja się rozgadałem- dodał i nagle wskazał na bar na przeciwko- to tu, mają światne sosy, normalnie palce lizać- na samo wspomnienie jedzenia, jego brzuch wydał z siebie przeciągłe burczenie.

Królik dla każdego

No więc, dawno nie było wpisu... tak wiemy, że to karygodne -.-
 Jednak od teraz postaramy się w miarę na bieżąco dodawać nowe posty, jednak wiadomo, że czasem zdarzają się sytuacje na które nie mamy wpływu.

Pozdrawiamy serdecznie i z okazji Wielkanocy nocy życzymy wszystkim "bloggerą" oraz czytelnikom : Zdrowych, Spokojnych, Wesołych Świąt spędzonych w gronie tych najbliższych oraz mokrego dyngusa :)

Jeden na jednego?

Pierwszy dzień września. To ten dzień kiedy wszystko się zaczyna, Olivier obudził się pierwszy raz przed budzikiem, wziął prysznic zgarnął strój do kosza i zszedł do kuchni zjeść śniadanie. Na widok tak pobudzonego i pełnego energii syna jego ojciec zaśmiał się cicho -Od kiedy masz taki dobry humor kiedy idziesz do szkoły?- Zapytał podając mu szklankę z piciem -Wyjątek potwierdzający regułę, dzisiaj dostanę się do drużyny – wyszczerzył się widocznie zadowolony z siebie - No to smacznego i powodzenia synu, ja dzisiaj jadę odwiedzić starego znajomego, więc może mnie nie być w domu jak wrócisz, kluczki zostawiam ci oczywiście pod doniczką - tak wiem wiem tato.. i nie ma co się martwić. Na pewno się dostanę –wyszczerzył się i z kanapką w zębach ruszył biegiem w stronę szkoły Dotarł chwilę przed ceremonią otwarcia, cały szczęśliwy chłonął bodźce z otoczenia jak dziki. Zaraz po oficjalnym otwarciu roku szkolnego i przydzieleniu do klas ruszył biegiem do Hali gdzie stanął w jednym szeregu z resztą pierwszaczków. Trenerka przyjrzała im się dokładnie i kiwnęła z uznaniem głową -Jesteście przyjęci na etap próbny, potem rozpocznie się wasze piekło pierwszaki . Białowłosy aż kipił z podekscytowania jednak jego entuzjazm szybko ugasiła trenerka każąc mu i jakiemuś szatynowi posprzątać po treningu starszoklasistów. Przygryzł wargę widocznie niezadowolony z przydzielonego mu zadania jednak postanowił stracić tego czasu tak po prostu -jestem Olivier.. a ty? -zapytał przyglądając mu się i czyszcząc podłogę
...

- Kazuya- zerwał się z łóżka- spóźnisz się na ceremonię otwarcia- siostra stała nad nim z talerzem – dalej jedz, ubieraj się i schodź na dół, podwiozę cię
- Jezu, zaspałem- zszokowany chwycił kanapkę i w biegu zaczął się ubierac
-Wyprasowałam ci koszulę, wisi na szafce- krzynęła Noriko- czekam w aucie. Masz 5 minut.
Umył się, ubrał i z prędkością światła zbiegł na dół i chwytając za wczasu klucze, wydarł z domu.
- No to jazda- odparł i ruszyli.
Dotarł na miejsce dosłownie na ostatnią chwile. Zdyszany ustawił się wraz z innymi studentami  i starał się złapac oddech. Gdy już mu sie to udało, a ceremonia dobiegła końca i rozdzielono uczniów, rozejrzał się dookoła. W sumie nie znał tu nikogo, wszyscy jego znajomi porozchodzili się do innych szkół.
- To zaczynamy od początku- uśmiechnąl się pod nosem i ruszył w kierunku hali- Ciekawę czy mnie przyjmą- mruknął cicho wchodząc do środka. Było już tam parę osób, więc ustawił się z nimi. O dziwo wszyscy przeszli wstępne kwalifikacje.
- No to teraz się zacznie- zatarł ręce z podekscytowania. Mial w sobie tyle energii, że myślał , że nie ustoi. 
- To gdzie mamy się przebrac? –zapytał panią trener. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy ta tylko na niego zerknęła.
- Waszym pierwszym zadaniem będzie posprzątac, trzecioklasisci własnie skończyli swój trening- skinęła głową na chłopaka, który stał niedaleko Kazuyi – Ty i on. Pokażę wam składzik, tam znajdziecie wszystko co potrzebne.
Gdy zostali sami, białowłosy chłopak zapytał o imię
- Ja jestem Kazuya- odparł podając mu rękę a gdy ten ją uścinął, zabrał się spowrotem do zamiatania- Że też nas odesłali do tej roboty- mruknął niezadowolony . Kątem oka oka obserwował chłopaka.  Miał wrażenie, że kogoś mu przypomina...” Nie, nie możliwe” pokręcił głową. Gdy już skończyli a sala lśniła, przeciągnął się
- To jak, może rozegramy jeden meczyk co?- zapytał uśmiechając się do niego, biorąc jedną z piłek- Jeden na jednego.  Chyba zasłużyliśmy po tym całym sprzataniu- dodał podając ją do Oliwiera
...


Roześmiał się wesoło na jego słowa. Faktycznie sam miał nieodpartą ochotę spożytkować nadmiar energii ,złapał piłkę i uśmiechnął się do siebie tym bardziej zapatrując się na nią jakby ważył siłę podania po czym spojrzał na ręce Kazuyi i wykorzystując jego chwilę nieuwagi przyspieszył z swojej postawy do Maksa miając go w drodzę do kosza i mimo małego wzrotu bo był o głowę niższy od chłopaka udało mu się zrobić wsad. Zeskoczył na równe nogi z dziką satysfakcja w oczach*- Welcome to the game.. *szepnął i zaraz się zaśmiał machając lekceważąco ręką*- Przepraszam .. ignoruj te angielskie wstawki.. I mój lewacki akcent również * wyszczerzył się drapiąc po karku*- Ee no więc.. *jego oczy szybko spostrzegły ,że mimo pogaduszek chłopak niepróżnuje i już chciał go minąć kiedy leniwy uśmieszek wpełzł na twarz Oliviera i ten szybko wytrącił mu piłkę poza boisko*-te te.. trele morele *już chciał coś powiedzieć ,ale kiedy zobaczył że chłopak znów był w posiadaniu piłki przygryzł wargę i zadowolony szybko pobiegł za nim. Nie mieli pojęcia że całej akcji przygląda się nowy trener który miał zastąpić obecną trenerkę w ramach urlopu