wtorek, 13 października 2015

" To może zwiedzanie"

Zrobiło mu się żal chłopaka i nie mogąc opanować ruchu położył mu dłoń na włosach i poczochrał- Ja bym się tu u ciebie mógł zgubić- dodał ze śmiechem i wyrazem podziwu dla wyglądu wnętrza- Nie mam pojęcia- odparł szczerze- zdaje się na ciebie.

***

-W takim razie po proszę specjał dnia * wyszczerzył się do kucharza i usiadł przy blacie*- Wiesz ja czasami sam się gubię w nocy.. Nie korzystam z ponad połowy tego budynku.. * dodał markotnie poprawiając się na siedzeniu*- Ale za to dzisiaj sobie odbijemy mam najnowszą konsolę z przedpremierowymi odsłonami gier.

***

*Kucharz przyniósł im idealnie wysmażoną jagnięcinę w otoczce z ziemniaczków i w ogóle miliona dobrych rzeczy.*- Smacznego - dzięki .. - Uśmiechnął sę i zaczął powoli jeść*- Sam rzadko mam czas tak jeść, zaś twoja obecność to taki motyw do wyjątku

***

Uśmiechnął się kiedy zobaczył takie pyszności. Oczy mu się zaświeciły i zaczął jeść po czym lekko się speszył i odpowiedział chłopakowi - wzajemnie- pośpiesznie przełknął i aż mu łzy naszły do oczu gdy poczuł że wziął za duży kęs który nie ma zamiaru przejść po dobroci przez jego przełyk. Zdołał jednak  zdusić odruch kaszlu i szybko sięgnąwszy po szklankę z wodą popił. Od razu zrobiło mu się lepiej. odetchnął z ulgą. - A gdzie masz psiaki?- zapytał po chwili rozglądając się dookoła. Jadalnia tak samo jak i cały dom urządzona było niebywale wykwintnie. Chłopakowi przypominała komnaty dawnych królów
ko popił
***


- Ranmaru jest u mnie w pokoju a reszta jest na dworze  *dodał powoli jedząc  swój  obiad a widząc że  ten się dławi zaczął go klepać po pleckach* - bez pośpiechu  *zaśmiał się cicho*

***

Uśmiechnął się lekko- dziękuję- sięgnął po szklankę wody stojącą obok i szybko wypił jej zawartość.- Z którego wieku jest ten budynek?- zapytał po chwili nie mogąc się napatrzeć na pięknie rzeźbione figury w rogach sali, na sufit o sklepieniu krzyżowym oraz inne wydawało by się mało znaczące detale , które przy bliższym przyjrzeniu się dopełniały całokształt sali. - Sufit na pewno ze średniowiecza ale reszta nie pasuje mi to tamtej epoki.

***

- Faktycznie, sufit jest z XIV wieku, a reszta to różnie.Tata nie jest wielkim znawcą sztuki więc zatrudniał wielu architektów a projektowali to co im się podobało a nie zawsze było coś co by pasowało do poprzedniego projektu lub do tego co już zostało zrobione- wzruszył ramionami- ale nawet fajnie im to wyszło- dodał po chwili - chcesz, to pokażę ci resztę domu, wszędzie widać takie niedopasowanie w dopasowaniu- zaśmiał się 

***

- A chętnie- odparł odkładając sztućce - nie mogę się doczekać...

czwartek, 16 lipca 2015

"Rezydencja"

Kazuya był w hmm jakby to ująć "lekkim" szoku. Gdy tylko wsiadł rozejrzał się dyskretnie . Zawsze chciał mieć szybkie auto, a to przewyższało wszystkie jego wyobrażenia. Ukłonił się lekko szoferowi - Dzień, znaczy dobry wieczór- szybko się poprawił- jestem Kazuya

***

- Nie masz co się  wysilać ojciec jasno zakazał im spoufalania się  z gośćmi *mruknął  po czym ziew al kiedy Leo ruszył z piskiem opon od razu przyspieszając do setki po paru minutach juz wjeżdżali  do rezydencji na obrzeżach miasta. Przejść hali podjazd aż Leon zatrzymał się przed wielkimi drzwiami przy których stały dwie seksownie ubrana służba *

***

Kiedy wysiedli zamrugał zaskoczony strojem służących -Jeśli to twój pomysł to masz niezły gust- szepnął do chłopaka lekko się uśmiechając . Zaraz po tym zerkną na rezydencje z podziwem i lekkim ukłuciem zazdrości. Potrząsnął jednak szybko głową oddalając od siebie to wstrętne uczucie

***


*Widząc  jego reakcje uśmiechnął  się  pod nosem*- to wszystko  jest kaprysem  ojca bo często zaprasza tutaj znajomych  a lubi się  wywyższać.. to też mieszkam w tym małym pałacyku  *westchnął  podając dziewczyną  torby q one zaraz poszły  wyprać  ubrania i spakować  nowe* - szczerze to wolę  mieszkanie takie jak twoje.. w którym  nie ma tej atmosfery strachu *powiedział smutno. Teraz wyglądał  jakby miał rozpaść się na tysiąc kawałków i rozpłakać jednak klei którym sklejona  była jego dusza  jakoś sobie  jeszcze radził. Skierował swe kroki do kuchni* - masz tutaj najlepszego  kucharza q kraju  na co masz apetyt?

niedziela, 28 czerwca 2015

"Limuzyna?"

-Nic się  nie stało  *machnął  ręką  uśmiechając  się normalnie* - świetnie  Ci dzisiaj szło  *pokazał mu kciuk do góry  *- ale teraz szybko się ubieraj i zwijamy się do mnie

***

- Jasne- pokiwał głową po czym uśmiechnął się- tobie też, o mały włos się nie wywaliłem- zaśmiał się lekko kręcąc kostką, czując w niej lekki ucisk- chyba sobie ją lekko skręciłem - dodał po chwili zakładając koszulkę i o mały włos nie strącając sobie ręcznika

***

*przyglądał mu się dosyć  intensywnie klękając przy jego nodze i bardzo delikatnie ja obczaił, myślę  że  jak Ci ją  wymasuje u siebie jutro będzie  jak nowa. *puścił  mu oczko po czym podrapał się po policzku. Czuł niesamowita potrzeba zrzucenia z niego tego skrawka materiału ale to było jednak zbyt pedalskie i odpuścił *- Mój  kierowca na nas czeka  także  szybciutko zakładaj spodnie *pokazał mu język*

***

- Ta jest- jednym ruchem założył bieliznę i spodnie po czy szybko spakował ciuchy- gotów powiedział przegarniając sobie włosy

***


- No to w drogę  *wyszczerzył  się  kierując wolnym krokiem w stronę parkingu na którym  stał czarny ekskluzywny sportowy samochód , byk drobniejszej postury to też wsiadł na tylne siedzenie gdzie było naprawdę  mało miejsca w porównaniu  z przodem.* -Leo.. chce być jak najszybciej w domu.. *mruknął  do szofera kiedy tylko Kazu zapiął pas*

poniedziałek, 22 czerwca 2015

So, what's next?

*Olivier wyszczerzył się jedynie widząc akcje jak prawie Kazuya zalicza glebę. Wyłączając się na nowo z gry. Przybrał znowu formę pasywną jedynie uniemożliwiając przeciwnikom zdobycia chociaż jednego punktu. Dopier o po minucie dotarł do niego gwizdek oznaczający koniec meczu ,którego wynik jednoznacznie stwierdzał miażdżącą przewagę pierwszoklasistów. Olivier tylko spojrzał na swoje włosy z lekkim przekąsem zastanawiając się czy by ich przypadkiem nie przefarbować*

***

Kazu poczekał aż całe boisko opustoszeje i podszedł do trenera- mogę zostać dłużej? Pozamykam wszystko- dodał patrząc na niego wyczekująco. Trener zerknął na niego i kiwnąwszy głową dał chłopakowi klucze. Kazuja zamknął się od środka i chwyciwszy piłkę zaczął ćwiczyć nową zagrywkę. Po około półtorej godziny, od kluczył drzwi i wyszedł cały zmachany i spocony od razu ruszył pod prysznice

***

* Olivier czekał na niego cierpliwie w szatni. Bo w końcu ten miał u niego dzisiaj nocować a nie wypada tak dobremu graczowi przerywać w czasie gry*

***

Kazuyi zupełnie wypadło z głowy że ten na niego czekał. Wszedł do szatni jeszcze mokry w ręczniku na pasie i zamrugał zaskoczony- Cały czas tu czekałeś?- zapytał po czym przypomniał sobie o nocce- kurde, przepraszam, wyleciało mi to przez ten mecz z głowy, już się zbieram- dodał szybko łapiąc za ciuchy


czwartek, 18 czerwca 2015

Best player's?

*Olivier zaskoczony mile takim rozegraniem akcji nie dał po sobie nic poznać, no prawie  bo odczuwając chęć rywalizacji dał się ponieść i nim jeszcze przeciwnej drużynie udało się wydostać z ich własnego pola chłopak przejął piłkę zatańczył wokół przeciwników i oddalił się na tyle by być w strefie za 3 punkty po czym zaśmiał się w twarz kapitanowi który go krył i wykonał odskok do tył rzucając piłkę tak by kapitan nie mógł nawet jej drasnąć , oczywiście piłka czysto wleciała do kosza a Olivier znowu z podekscytowanego chłopca stał się obojętny*

***

Chłopak lekko się uśmiechnął widząc chwilowe podekscytowanie tamtego. Po chwili stanął oko w oko z kapitanem, który próbował przez niego przejść, jednak ten zrobiwszy zwód w jedną stronę, szybko odbił w przeciwnym kierunku i gdy kapitan był o parę centymetrów od niego zrobił szybki ruch ręką i wybił mu piłkę, po czym wyminął go szybko i wyskoczywszy rzucił piłkę która trafiła idealnie do kosza

***

*Oczy chłopaka niebezpiecznie rozbłysły czerwienia jego oczu jednak mimo to chłopakowi udało się opanować i tym razem podszedł samemu do jednego z starszoklasistów który trzymał piłkę , uśmiechając się leniwie przyglądał się parę sekund piłce i kiedy przeciwnik chciał wykonać zwód i podać do kapitana chłopak to przewidział zignorował jego akcje i stanął na linii podania. łapiąc piłkę w ręce wykonał nieśpieszny celny rzut. Dziewczyny na widowni zaczęły skandować ich imiona*

***

Kazuya nie słyszał wrzawy na trybunach.  Czuł buzującą krew w żyłach i szum w uszach. Wziął głęboki wdech. „Opanuj się” pomyślał napinając mięśnie. Czasem , gdy wczuł się zbyt mocno w grę, zaczynał ignorować resztę drużyny, a tego nie chciał. Wypuścił nieśpiesznie powietrze . Zaczęła się kolejna kwarta. W pewnym momencie jeden gracz z przeciwnej drużyny wybił piłkę z rąk innego tak mocno że prawie wyszła za boisko. „Prawie” ponieważ chłopak zdążył pojawić się tuż przed linią i wyciągnąwszy rękę chwycił piłkę palcami i obróciwszy się na jednej nodze wrzucił ją z powrotem na boisko z taką siłą że kapitan ledwo ją złapał


wtorek, 9 czerwca 2015

"Rozgrzewka"

- A to ty jesteś jego kuzynką- uśmiechnął się delikatnie-  a myślałem że potencjalną kandydatką, bez urazy- dodał szybko nie chcąc by ta uwaga została źle odebrana. Z opresji wyrwał go głos trenera, który wołał cała drużynę- Lecę,  jak chcesz to poczekaj na niego- rzucił na odchodnym i pomachał jej

***

*Olivier podszedł do trenera przyjmując obojętną postawę dziewczyna widząc do skrzywiła się zaraz*- Olek ma gorszy dzień.. jak was nie zabije w szatni to będzie cud. .także dzisiaj spasuje.. za ładnie się ubrałam na szarpaninę * mruknęła cicho tak by Olivier nie słyszał ale Kazuya jak najbardziej. i wyszła bo przecież nie zdradzi całej tajemnicy od razu*

***

Zdziwiony popatrzył za nią i podszedł do reszty drużyny. Trener rozdał wszystkim plany ćwiczeń i wszyscy zaczęli się z nim zaznawać, po czym ustawili się na swoich miejscach i zaczęli grać

***

*Olivier skrzywił się przyglądając się ćwiczeniom i jakby przez chwilę na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek jednak zaraz spojrzał po członkach zespołu i położył plan na ławce i przygotował się do góry. Tym razem był bardzo pasywny i unikał kontaktu z piłką grając tak by przeciwnicy nie zdobywali punktów dając swoim wolną rękę pozwalając sobie od czasu do czasu do znikome 
podanie*

***


Kazuya bacznie obserwował chłopaka mając w pamięci słowa dziewczyny. W pewnym momencie, kapitan podał do niego. Kozłując piłkę ruszył do kosza, jednak drogę zastawił mu jeden z większych starszoklasistów. Zatrzymał się i nie spuszczał oczu z tamtego. Zaczął się kołysać z boku na bok nie przestając kozłować, coraz szybciej. Ugiął jeszcze bardziej kolana, pochylil się w bok a gdy tamten ruszył do ataku, przez sekunde trzymał jeszcze ciężar ciała na jednj nodze, po czym zwinnie podał sobie piłkę do drugiej ręki i robiąc natychmiastowy zwrot na drugą stronę wyminął czwartoklasiste i ruszył przed siebie zakończywszy akcje rzutem z haka

niedziela, 31 maja 2015

" Niebieskowłosa"

Spojrzał jedynie na kapitana przez ułamek sekundy i ni to go zignorował ni to skinął w jego stronę głową i wrócił do rozciągania mięśni, Nie spodziewanie do sali weszła niska niebieskowłosa dziewczyna,posiadająca niezwykłe kobiece walory. Ubrana w mundurek szkolny wbiła do hali wpadając przypadkiem wpada na Kazuye prze co w konsekwencji upada na ziemię*- ahh.. Przepraszam.. Niezdara ze mnie * szepnęła zerkając na chłopaka i zaraz podniosła się bez żadnej pomocy rozglądając za czymś nerwowo*- Jest tutaj może Olivier? *zapytała widząc że koszykarzowi nic nie jest. Była strasznie podenerwowana *

***

Odruchowo złapał ją delikatnie i od razu się lekko zarumienił bo jej „krągłości”  musnęły jego twarz. Potrząsnął lekko głową kiedy wstała- Jest tam- wskazał na boisko, gdzie tamten ćwiczył- Nic ci nie jest?- zapytał jeszcze patrząc na nią uważnie

***

* Pokręciła zaraz głową przecząco  lekko się rumieniąc po czym spojrzała w stronę Oliviera który robił ćwiczenia na łydki, poprawiła swoje długie niebieskie włosy i spojrzała na Kazuye*- Jesteś jego przyjacielem? *zapytała nieśmiało*
***
- No tak jakby- mruknął zaraz jednak uśmiechnął się do niej promiennie- coś mu przekazać? Chyba że chcesz poczekać, to go zawołam – dodał wstając- wyglądałaś na zdenerwowaną

***

- Ja chciałam zapytać jak sobie radzi i czy znalazł sobie jakąś dziewczynę już? * zapytała krzyżując ręce pod biustem podkreślając swoje walory*

***

- A to nie mam pojęcia- odparł z uśmiechem- nie wspominał nic- dodał podnosząc piłkę która poturlała się w jego stronę i rzucając ją do jakiegoś pierwszorocznego

***


-Przecież jesteś jego przyjacielem co nie? *spojrzała na niego krzywiąc się przy tym  po czym spojrzała na Oliviera który zaczął się podciągać na drabince, przez co niechcący podniosła mu się koszulka a dziewczyna ciężko westchnęła*-  Mój kuzyn musi mieć najseksowniejszą dziewczynę w szkole dopilnuje tego! Jest za słodki żeby być bez dziewczyny *mruknęła kopiąc nogą powietrze*

sobota, 23 maja 2015

" Skąd ta wrogość?"

Olivier nic nie mówiąc przebrał się praktycznie od razu ku jego zaskoczeniu w szatni była jego domowa torba pewnie ojciec ją przywiózł , Skrzywiony spojrzał na strój który dostał od Kazu, Westchnął ciężko i bez słowa ubrał swoje ciuchy, wysokiej klasy materiał pięknie prezentował się na jego ciele, mimo że był drobnej i w miarę nie pozornej budowy miał niesamowicie wypracowane mięśnie i kiedy tylko wyszedł na boisko z butelką wody położył ją obok ławki a sam wziął swoją piłkę i zaczął się rozgrzewać. Był zupełnie inny niż  kiedy był u chłopaka w domu, teraz przypominał typowego króla , który traktuje drużynę jak pionki w shogi. NIe było śladu po małym i psotnym alkoholiku*

***

Poszukawszy swojego stroju przebrał się. Nie zauważył kiedy tamten wyszedł. Dopiero gdy schował strój i odwrócił się zobaczył, że jest sam. Bez słowa wyszedł na halę, zahaczając o kantor skąd wziąwszy jedną z piłek zaczął się rozgrzewać. Zauważył, ze w chłopaku zaszła duża zmiana. Miał w około siebie dziwną aurę, której lekko się obawiał- Coś się stał nagle taki poważny- zapytał rozgrzawszy się spoglądając na niego uważnie

***

Olivier odbił parę razy piłkę po czym spojrzał na Kazuye zwężając źrenice napinał wszystkie mięśnie*- Wow fantastic baby * szepnął szerząc się jak drapieżca do zdobyczy w mgnieniu oka przyspieszył do maxa i chwilę potem zakończył akcje soczystym wsadem. Zeskakując na ziemię westchnął i spojrzał na Kazuye odgarniając grzywkę krzywiąc się przy tym*-  Podchodzę poważnie do swoich obowiązków coś ci nie pasuje? *zawarczał niczym dzikie zwierze i odwrócił się by podnieść piłkę*

***


Zmarszczył brwi- można być poważnym ale nie trzeba być od razu wrogo nastawionym- odparł chłodno odwracając się od niego. Akurat reszta drużyny zaczęła się schodzić. Kapitan od razu go zauważył i wyszczerzywszy się do niego  skinął żeby podszedł. Lekko zdziwiony nie przestając kozłować zbliżył się. Tamiya lekko ugiął kolana i szybko pochylił się żeby mu zabrać piłkę jednak ten był szybszy i przerzuciwszy ją sobie za plecami zrobił pół kroku w przeciwną stronę, po czym zaśmiał się widząc jak kapitan chwieje się przez chwilę niepewnie- Refleks dobry- powiedział prostując się Tomoya - A wy młodziaki się nie śmiejcie- dodał mrocznym tonem- dzisiaj jest ten dzień w którym dostaniecie ostro w kość- widząc przerażone miny reszty pierszoklasistów nie mógł wytrzymać i wybuchnął śmiechem i spojrzał na chłopaka- dobra to wy se jeszcze poskaczcie a my za chwile wracamy - wyciągnął dłoń do piątki a gdy chłopak ją przybił ruszy do szatni- Cześć Oliwier- zawołał machając do tamtego

środa, 20 maja 2015

Let's go play!

-Ciebie tym bardziej i pewnie nie znasz jej numeru na pamieć co? *zaśmiał się cicho podając mu telefon z zapisanym numerem jego siostry*- Kazała mi go zapisać  razie czego * roześmiał się wesoło

***

Zamrugał zaskoczony po czym roześmiał się wesoło- Co ja bym bez niej zrobił- wziął od chłopaka telefon i szybko napisał do Noriko, że nocuje u Oliwiera- Dziękuję ci bardzo- oddał mu z uśmiechem komórkę- Ej a tak z innej beczki to te twoje psiaki mnie nie zjedzą? Pachnę kotem- powiedział po chwili lekko zaniepokojony

***

- Pachniesz też mną więc powinno być w porządku * pokazał mu język przeciągając się po czym spojrzał na zegarek i ruszył biegiem*- ostatni czyści boisko po treningu ! * krzyknął będąc jużtrochę z przodu*

***

- To nie fair- zaśmiał się i ruszył biegiem za chłopakiem po chwili zrównując się z nim. Dobiegli do Sali chwile przed nadejściem trenera- A to wy chłopcy, jesteście pierwsi, reszta ma jeszcze końcówkę zajęć- powiedział otwierając boczne drzwi i dając im klucz do szatni- możecie się już przebrać i rozgrzać- dodał przeglądając papiery a widząc, że Kazuja spogląda na nie z ciekawością pomachał nimi w powietrzu- Plan treningu chłopcze- dodał a widząc jego minę i błyszczące z podniecenia oczy zaśmiał się- oj kiedy zaczniecie już nie będziesz się tak cieszył

***

- Bonusowe pakiety też pan stworzył? Chciałbym dodatek na nogi.. * odpowiedział poprawiajac torbę ze strojem. Stał się strasznie oficjalny a postawą przypominał żołnierza*

***

- Spokojnie – odparł trener- mam dodatkowe pakiety ale nie sądzę, że po moim treningu na pierwszy tydzień dasz radę robić dodatkowe pakiety. Nie zrozum mnie źle- dodał szybko- ale uczę już tyle lat, że wiem ile dać moim podopiecznym by się nie przeciążyli. Dodatkowe pakiety przydadzą się przed mistrzostwami

***

-W takim razie skoro nie dostaniemy pakietów dodatkowych w najbliższym czasie to od razu poproszę trening dla trzecioklasistów.. NIe lubię marnować czasu *mruknął a jego oczy jasno mówił że dobrze wie co mówi, i zwyczajnie mijając trenera poszedł do szatni się przebrać*- zaraz będziemy* dodał na odchodne żeby było że kulturka i te sprawy

***

- Ja też bym wolał trening dla trzecioklasistów- poparł chłopaka Kazuya uśmiechając się przyjaźnie do trenera- niech pozwoli nam pan dzisiaj robić ten trening i sam oceni czy możemy ciągnąć ten poziom czy nie, zgoda?- zapytał uważnie przyglądając się mężczyźnie

- No niech wam będzie- trener pokręcił głową z rezygnacją- widzę że trafiły mi się niezłe charakterki w tym roku- dodał z uśmiechem- będzie ciekawie- mruknął i ruszył do swojego gabinetu. Chłopak ruszył do szatni za Oliwierem po drodze lekko podskakując. Kiedy znaleźli sie we właściwym pomieszczeniu zaczęli się przebierać.  Szatyn od razu zdjął koszulkę i otworzywszy torbę zaczął w niej szukać stroju

poniedziałek, 18 maja 2015

Skleroza nie boli

- Dobrze ze mówisz bo bym zapomniał - zaśmiał się wrzucając książki do torby, po czym podszedł do szafy i spakował parę rzeczy. - A nie spadłeś wczoraj ze schodów? Bo te nasze schody są zdradliwe w cholerę - dodał patrząc na nie z nienawiścią

***

-Spotkanie tego stopnia chyba bym pamiętał * podrapał się po karku spoglądając na schody i nie miał żadnych prześwitu bardziej kojarzył dłonie chłopaka niż te stopnie *westchnął jedynie*- Dalej przystojniaku bo się spóźnimy

***

Chwycił torbę i zarzuciwszy bluzę na plecy spojrzał na chłopaka - już już, przypilnuj mnie żebym zamknął drzwi okey? Bo mogę czasem się zagapić - powiedział lekko się uśmiechając. Ruszył do drzwi ale nagle poczuł ze coś go ciągnie za nogawkę - Lucky puść - próbował delikatnie odsunąć małego noga ale ten nie dawał za wygraną - nie mogę cię wziąć - pochylił się i pogłaskał kotka

***

-Niestety.. strasznie chciałbym go wziąć *powiedział trochę łapiąc doła i głaskając go* -ale moje owczarki cię zjedzą kociaku * westchnął i wyszedł trochę smutnawy*

***

- Nie smuć się- odparł z uśmiechem zamykając drzwi.- Tak bardzo lubisz koty, a masz parę psów- mruknął gdy szli alejką- czemu nie masz takiego fajnego milusińskiego jak Lucky?

***


- Lubię koty tylko dlatego ,że ich nie mam,a taki stan jest dlatego ,że te starsze są leniwe łakome i niezdyscyplinowane *mruknął krzywiąc się lekko i zaraz się przeciągnął*- Lecimy na trening a potem do mnie tak? *zapytał wyciągając telefon z kieszeni by napisać wiadomość do swojego szofera że po szkole jest do odebrania*

*** 

- Oczywiście- odparł lekko zamyślony- Ej właśnie, muszę do siostry napisać, bo jeszcze całą policje postawi na nogi, jak wróci z pracy i mnie nie będzie- potrząsnął głową obmacując kieszenie- kurde, pewnie wrzuciłem go gdzieś na dno torby. Przypomnij mi potem o tym okey?- zapytał z lekkim uśmiechem - skleroza nie boli

wtorek, 12 maja 2015

Nocka u mnie?

-Zgodzę się pod warunkiem, że ty zostaniesz moim korepetytorem z matmy- odparł z uśmiechem- taka symbioza- zaśmiał się i wyciągnął do niego rękę- to jak, umowa stoi?

***

-Idę na takie coś jak najbardziej. .. matma z tobą to sama przyjemność *zaśmiał się chwytając jego dłoń po czym podszedł do lodówki by wyjąć sobie jakiś de serek * - a właśnie może dzisiaj ty będziesz u 
me nocować po treningu?

***

- W sumie czemu nie , w końcu byś mi zagrał- odparł chowając książki i przeciągając się dodał- jestem ciekaw co dzisiaj będziemy robić na treningu- uśmiechnął się na samą myśl o grze w kosza. Cały czas pamiętał o słowach Leo. Nie zmienił swoich planów, miał zamiar stworzyć swój własny, unikalny styl gry

***


- to spakuj od razu jakieś ciuchy do mnie.. bo ja w za dużych to uroczo wyglądam... ale tobie współczułbym za małych. .*zaśmiał się pod nosem rozmasowując kark*- ja tam si cieszę na trening ale serio po wczoraj wszystko mnie boli..

środa, 6 maja 2015

" Stałe korki?"

- To nawet nie jest takir trudne- powiedział już po 30 minutach uśmiechając się szeroko- jesteś mistrzem- dodał czochrając mu włosy.- Już rozumiem te ostatnie tematy, więc teraz ci się odwdzięczę- wyciągnął podręcznik i zdziwiony zerknął na niego widząc, że się nie rusza- co jest?- zmarszczył brwii

***

-Emm.. wiesz brzuuuch mnie boli *jęknął nagle chwytając się za brzuch z delikatnym uśmieszkiem*- może.. e.. położę się czy coś? *spojrzał na niego z nadzieją ze ten odpuści z tym językiem*

***

Nie dał się nabrać na jego wymówkę i pokręcił głową-  O nieee, nie ma tak. Ja się przemogłem i jestem ci cholernie wdzięczny za tłumaczenie więc teraz twoja kolej , żeby się przemóc- powiedział z lekkim uśmiechem- spokojnie, przecież cię nie zjem – zaśmiał się widząc bladą twarz chłopaka i wziął jego zeszyt- Ty za to masz wszystko zanotowane- pokiwał głową z uznaniem

***

-notatki z lekcji to pikuś. . Nawet tabelki z odmianami to pikuś... ale mam problem z interpretacja regułek w sensie jaka i kiedy zastosować. . Kiedyś było mi łatwiej jak często grywałem. . To żeby coś dobrze zagrać musiałeś rozumieć o czym grasz. .. a teraz to wgl mi nie idzie..

***

- Hmm to skoro łatwiej ci szło jak grywałeś, to idź tym tropem- powiedział i zaczął wyjaśniać dokładniej o co mu chodziło, po czym zaczął podawać powoli regułki i rozkładać je na czynniki pierwsze, tak by mógł dobrze zrozumieć ich sens

***


- Boooze to jest bezsensu   *warknął kończąc pisać kolejne przykłady*- totalnie tego nie ogarniam. . Znaczy to co tlumaczysz jest okej.. ale cala reszta.. gdybyś uczył mnie od początku to nie byłoby takiej tragedii. . *westchnął i spojrzał na niego katem oka*- zostań moim stałym korepetytorem.. co ty na to?

poniedziałek, 4 maja 2015

" Słaby punkt"

Psiknął i zdmuchnąwszy ścierkę z twarzy- pasuje- odparł zabierając się za wyciąganie wyschniętych naczyń ze zlewu i odkładanie ich do szafek, po czym zaczął wycierać umyte przez chłopaka naczynia. Kiedy skończyli, zabrawszy zeszyty i książki usiedli przy stole. Po minie można było się domyślić, że to będzie dla niego męka

***

-Ale co to za nastawienia w ogóle? Musisz się pozytywnie nastawić do matmy, bo jak będziesz tak marudził to nigdy nie ogarniesz nawet podstaw *usiadł obok niego i zerknął na jego zeszyt*- Ty w ogóle nie robiłeś notatek *jęknął biorąc jego zeszyt do siebie*- Co to za serduszko? Czyżbyś był zakochany?

***

Zerknął na zeszyt i zrobił wielkie oczy- Oj uwierz, że serduszko w moim wydaniu nie wyglądało by tak ładnie-zaśmiał się- ale ciekaw jestem, kto mi to tu nabazgrał- zastanowił się, nie pamiętał żeby jakakolwiek dziewczyna do niego podchodziła- no nic, to postaram się być pozytywnie nastawiony

***


- Dobra dobra.. romanse potem teraz jest matematyka. .*uśmiechnął się i zaczął tłumaczyć mu kilka ostatnich tematów próbując doszukać się w czym chłopak ma problem. Widząc jak chłopak się stara podsuwał mu łatwiejsze sposoby na obliczenie konkretnego typu zadań tak że nawet humaniści rozwiązali by maturkę rozszerzona z matmy na 70% . Olivier dokładał mu coraz więcej dłuższych przykładów odwlekając tylko swoja porażkę w czasie*

piątek, 1 maja 2015

"Ścierką w twarz"

- W sumie to od nikogo- powiedział po namyśle- Noriko była w pracy a ja jak się nudziłem to eksperymentowałem trochę i tak jakoś wyszło- wzruszył lekko ramionami biorąc następnego kęsa- powiem ci w tajemnicy, że moim drugim wyborem była szkoła gastronomiczna- rzekł pochylając się z jego stronę z uśmiechem- ale ciii, nawet Noriko nie wie- dodał siadając prosto w tej samej chwili, gdy dziewczyna weszła do kuchni- Ooo widzę popisowe danie- uśmiechnęła się siadając przy stole i zabierając się do jedzenia- Kazu a zrobisz mi jeszcze kawy- poprosiła sięgając po kawałek chleba.- Nie ma sprawy- odparł chłopak – Olivier, coś do picia?

***

*Chłopak milo zaskoczony atmosfera i zachowaniem Kazu uśmiechnął się szeroko dziękując za propozycje i skończył jeść *- jak już to może szklankę wody  *dodał po chwili namysłu*- to co po śniadaniu matma?

***

Nalał Olivierowi wody i zalał kawę dla siostry po czym podał im i ponownie usiadł- Nooo- westchnął cicho- a potem języki- dodał już bardziej uśmiechnięty
- A co, wagary?- Noriko zerknęła na nich z ukosa – No nie ładnie, nie ładnie chłopcy, ale skoro macie się uczyć to nic nie mówię- puściła do nich oko, po czym wstała i zabrawszy uprzednio brudne naczynia, wstawiła je do zlewu i nałożyła marynarkę- Pozmywasz braciszku nie?- poczochrała mu włosy i pomachała Olivierowi- to ja lecę, do zobaczenia

***

*Olivier zaśmiał się cicho i pokiwał Noriko, po czym wstał by zabrać się za zmywanie by pomoc koszykarzowi*- Ja myje Ty wycierasz *rzucił go ścierką w twarz*

czwartek, 30 kwietnia 2015

"Lekcja gotowania?"

Śmiał się wraz z nim. Nawet gdy Noriko weszła do kuchni nie przestawał. Mrugnął tylko do niej porozumiewawczo a ta widząc niemoc chłopca musiała powstrzymać się od parsknięcia śmiechem- Kazu nie znęcaj się nad kolegą- powiedziała po chwili ocierając łezki rozbawienia i patrząc na patelnie dodała- I czy nie zapomniałeś o czymś. Chłopak od razu puścił Oliviera i podbiegł do kuchenki- Uff zdążyłem uratować śniadanie- odetchnął i  zaczął wykładać wszystkim talerze

***

-Dziękuję ci! *jęknął Olivier wstając z ziemi i otrzepał ciuchy szybko zapinając spodnie poprawiając koszulkę. A zarazem potem spojrzał z ukosa na Kazuye który mooocno nadszarpnął jego zaufania. Przestał oficjalnie mu ufać . Usiadł na krześle czekając za jedzeniem. Przyglądając się dokładnie chłopakowi czy przypadkiem nic nie dosypał. Kiedy Noriko wyszła jego wzrok mimochodem zjechał na tyłek chłopaka i się oblizał*- gloooodny *jęknął budząc się z letargu

***


- I mówi to ktoś, kto nie je śniadań- zaśmiał się kładąc przed chłopakiem talerz ze sporą porcją omletu- Smacznego – powiedział siadając ze swoim przydziałem przy stole – Siostra wystygnie ci- zawołał i zabrał się do jedzenia- Sorki za atak- dodał po chwili zerkając na niego z nad talerza- I jak? Smakuje?

***

*Chłopak przygryzł wargę i spróbował trochę.  Nie byl przyzwyczajony jadac sniadan i naprawdę nie czul głodu ale kiedy sprobowal dania chlopaka od razu zabral sie za caly posilłek* - pyyyszne.. serio or kogo uczyles sie gotowac? Rewelacyjne

środa, 29 kwietnia 2015

Od autora

Witajcie kochani
Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale na jakiś czas zostałam odcięta od internetu- przeprowadzka i te sprawy. Na szczęście dzisiaj własnie go odzyskałam więc wracam do opowiadania wraz z współautorką pełną parą. Czekajcie na dalsze efekty
Pozdrawiam :) miłego wieczoru

" Łaskotkowy potwór "

-ok, ok *obdarzył jego profil rozczulonym uśmiechem i zaraz poszedł się przebrać. Lubował się w kolorze czerwonym więc wyciągnął jakieś czarne spodenki do kolan z czerwonymi naszywkami i czerwona koszulkę. Bokserki chwycił pierwsze lepsze i czarne skarpetki i zapinając spodenki zbiegł na dół i nim się zorientował że te skarpetki śmiertelnie się ślizgają nawet po panelach poślizgnął się i zleciał z ostatniego schodka prosto do kuchni na tyłek ,tylko tak ze podwinęła mu sie koszulka a spodnie nadal były nie zapięte tak ze było widać bokserki które ubrał . Spojrzał tylko na Kazuye stojącego nad nim z tym swoim roześmianym uśmiechem i mając nogę między jego  gwałtownie ją przesunął tak by ściąć chłopaka i ten upadł na niego. Olivier tylko sie zaśmiał  mając Kazuye miedzy nogami* - i komu teraz śmiesznie?!

***

Zaśmiał się głośno, widząc minę z jaką chłopak upada. Zerknął na skarpetki które ubrał i już miał go przeprosić, za niedoinformowanie kiedy nagle poczuł, że brak mu gruntu pod nogami. Wytrącony z równowagi i nie mający podparcia runął wprost na niego. Odruchowo zgiął rękę tak, żeby zamortyzować upadek- Mogłem cię mocno walnąć spadając- odparł i spoglądając na niego- a skoro już mam twoje nogi to sprawdzimy czy masz łaskotki- chwycił mocno stopy chłopaka i je łaskotać, nie dając chłopakowi szans na ucieczkę

***


-Teee nie przesadzaj! Za co?! *chłopak czując zagrożenie próbował uciec ale już po chwili, śmiał sie wijąc pod łaskotkami aż sie rozpłakał *- Norika!!!! Twój brat mnie  gwałci!! *krzyknął miedzy salwami śmiechu a próbami ucieczki *

sobota, 18 kwietnia 2015

" Śniadanko"

- Kurde to ja pamiętam do momentu jak weszliśmy do domu *podrapał się po karku i skinął lekko głową upijając łyka kawy*- a ja mam jeszcze dzisiaj egzamin językowy *jęknął kładąc głowę na stół*

***

- Mogę ci pomóc- powiedział po chwili- z języków akurat jestem dobry- uśmiechnął się lekko- matma to inna bajka- dodał po czym przypomniał sobie i pacnął się dłonią w czoło- Zadanie z matmy, o kurde, powiedział , że będzie sprawdzał- jęknął- cholera, siostra mnie udusi – westchnął ciężko

***

*spojrzał na niego rozbawiony i wstał żeby poczochrać mu głowę*- to albo dzisiaj idziemy tylko ma trening i potłumaczę ci matmę a ty mi język.. albo teraz na kacach szybkie wykłady i biegiem do szkoły.. Rekomenduje pierwszą opcje.. *uśmiechnął się słodko do niego jak wtedy kiedy chciał żeby Kazu wziął Luckiego do domu*

***

- Zgadzam sie bez sprzeciwu- odparł szybko z uśmiechem i oparł się zrelaksowany o krzesło- Ale zanim zaczniemy to szybkie śniadanko- dodał po chwili czując jak jego żołądek zaraz zacznie się odzwywać. Wstał i zajrzał do lodówki- To jak, dzisiaj też zrobiz wyjątek i zjesz ze mną?- zapytał kierując wzrok na chłopaka

***

- Noooo jak ładnie prosisz to może się skusze o ile będzie mnie zachęcało *zaśmiał się pod nosem siadając na swoim miejscu podpierając głowę nadgarstkami przyglądał się Kazuyi*- drugi tydzień szkoły a ja już wagaruje.. masz na mnie zły wpływ .. oj nie ładnie nie ładnie *pogroził mu palcem*

***

Parsknął śmiechem i spojrzał rozbawiony na chłopaka- a czyja to była propozycja co- powiedział wyjmując z lodówki jajka, pomidora, cebulę, i kawałek szynki- To teraz przyrządzę ci moje popisowe danie

***

- Jeszcze się śmieje z tego ,że nie chodzę do szkoły.. Oby to popisowe danie było warte zachodu * uśmiechnąl się do niego szelmowsko i zamrugał oczkami , kiedy Kazuya kroił cebule Olivier wstał by nalać sobie wody nie przerywając mu pracy. Z pełną szklanką usiadł obok na blacie i przypatrywał się jego dłonią po czym spojrzał na własne pełne blizn i westchnął cicho upijając łyka*- Fajnie było wczoraj.. znaczy do momentu który pamiętam oczywiście *pokazał mu język uśmiechnięty zapominając o własnych mało istotnych troskach*- A i mam pytanie.. dostałbym od ciebie dzisiaj jakie ciuchy do szkoły?

***


- Będziesz zachwycony- odparł wrzucając na patelnie najpierw pokrojonego pomidora. Gdy skroił resztę a soki z pomidora odparowały, dorzucił mięso i cebulę, a dopiero na końcu wbił parę jajek i doprawił- Nie, będziesz musiał iść na go- zaśmiał się wesoło- możesz sobie coś wziąć z mojej szafy, to tu sie jeszcze chwilę musi podsmażyć- dodał upijając łyka kawy- a ja musze pilnować, żeby się nie przypaliło – Kucnął koło kociaka i zaczął go drapać po brzuszku

czwartek, 16 kwietnia 2015

" Co się wydarzyło..?"

-Czy ja umarłem? *gadal sam do siebie z czolem przylozonym do ziemnych drzwiczek od lodowki *-Wszyyystko mnie boli *jeknal po chwili spogladajac na cos malego poruszajacego sie w cieniu wzial luckiego na rece i nalozyl mu jedzonka samemu biorac jablko dla siebie. Kiedy oboje skonczyli jesc przeszli się do pokoju by zobaczyć czy Kazuya śpi. Widzac ze go nie ma juz mial wejść po schodach kiedy zobaczył Kazuye w samym ręczniku na biodrach. Automatycznie sie cofnal  z rumiencem na twarzy  a lukcy zaczal miauczec chcsc pobawic sje z wlascixielem *- em Cześć *odpowiedzial cicho obejmujac sie rekoma*

***

Podrapał się po głowie, w pierwszym momencie pomyślał, że chłopak się go boi- Cześć – odparł po chwili- też masz wrażanie że miałeś bliskie spotkanie z tirem?- starał się uśmiechnąć, jednak ból w skroniach skutecznie to uniemożliwiał. Podszedł do czajnika i nastawił wodę- Kawy?- spytał opierając się o blat i patrząc na niego

***

-żeby to tylko z tirem *zaśmiał się pod nosem kucając przy kociaku by wziąć go na ręce i ruszył za chłopakiem  i kiedy uspokoił serce które masakrycznie przyspieszyło na widok klaty Kazu mógł spojrzeć mu w oczy*- ah? Kawa..jasne wypije dzisiaj. . Przyda mi sie.. boli mnie wszystko... głowa biodra w ogóle jestem cały posiniaczony... ja nie wiem z kim sie bilem *poczochrał sam sobie głowę*- pamiętasz coś z wczoraj? W końcu piłeś mniej niż ja. *mruknął pokazując malinki na szyi * -mam to wszędzie... *mruknął po czym westchnął i zaczął głaskać kotka*

***


- No właśnie nie- powiedział zmieszany, próbując sobie coś przypomnieć- film mi się urywa w momencie, gdy siedzimy przy blacie w kuchni- dodał po chwili – I nic więcej nie pamiętam- westchnął głośno i zalał zasypaną kawę . Postawił napoje na stole i sam przy nim usiadł. Starał się nie gapić na szyje chłopaka „Ja to zrobiłem”? myślał gorączkowo pocierając palcami skronie

środa, 15 kwietnia 2015

"Zanik pamięci"

Olivier jakos nie smial oponowac i poddal sie poczynania Kazuyi przyciagajac go jak najbliżej.  W pewny  momencie przygryzł jego dolna wargę rzucając mu wyzwanie rozsunął delikatnie nogi pocierając jedna ręka o jego krocze*

***

Czując jego dłoń przeszedł go dreszcz podniecenia. Wpił się jeszcze mocniej i namiętniej w jego usta, bawiąc się językiem.  Dłonie z pleców chłopaka przeniósł na jego pośladki i mocno ścinął, unosząc go przy tym delikatnie i przy okazji ocierając o siebie. Stracił kontrolę nad sobą. Po chwili jedną rękę przesunął na krocze chłopak, zsuwając tym samym jego spodnie

***

*Olivier zachęcony wręcz taka reakcja chłopaka przyparł do niego naśladując jego ruchy trochę niezdarniej starając się jednocześnie odwzajemnić pocałunek.... 
~ Chłopak obudził się wczesnym rankiem następnego dnia. Obolały w biodrach oraz z boląca głową. Zerknął katem oka na śpiącego seksownego Kazuye i aż zagryzł wargę czując totalna pustkę w pamięci kiedy próbował sobie przypomnieć wczorajszy wieczór. Wystraszony poszedł wziąć prysznic . Nie zwrócił nawet uwagi na lodowata wodę wytarł się w ręcznik chłopaka i skierował się do kuchni by nalać sobie coś do picia próbując przypomnieć sobie cokolwiek *

***


Obudził go piekielny ból głowy. Z jękiem przewrócił się na drugi bok i potarł oczy. Nie chciał ich jeszcze otwierać, bo wiedział, że ból tylko sie nasili. Leżał tak jeszcze przez chwilę, po czym spróbował otworzyć jedno a nastepnie powoli drugie. Nie było tak źle, nie mniej miał wrażenie, jakby wczoraj dostał kamieniem w łeb. „Wczoraj” utknęło mu w myślach i zamrugał szybko. Nie pamiętał za dużo, a jak próbował się skupić i coś sobie przypomnieć to piekielny ból uniemożliwiał wszystko. Gdy wstał i doczłapal się do łazienki, dotarło do niego, że przecież wrócił z Olivierem. „Pewnie jest w kuchni” pomyślał i puścił wodę. Po raz pierwszy zimna woda była dla niego ukojeniem. Aż nie chciało mi się wychodzić. Chcąc nie chcąc, wytarł się i owinięty ręcznikiem zszedł do kuchni

wtorek, 14 kwietnia 2015

Bez hamulców

-Jak nowo narodzony *zachichotał rozbawiony był duzo bardziej wstawiony z winy Leo niz Kazu i zwykla mrzawka nie mogla go wybudzic z tego stanu * - przytulisz? *spojrzal na niego nadal w mokrej koszuli z wyciagnietymk lapkami w jego strone kiedy on stal bez koszulki jakk ze chcial sie przebrac w suche ciuchy. Olivier nie czekając zbyt długo na odpowiedz sam się przytulił i zamruczał czując ciepło drugiego ciała *- ładnie pachniesz... deszczem *dodał zaraz *

***

Odrobinę zaskoczony objął go powoli i zadrżał – Ale jesteś zimny- powiedział czując jak krople deszcze spływają z koszulki chłopaka po jego torsie, jednak widząc jak ten się tuli mimowolnie się uśmiechnął- To chodź, najpierw zdejmiemy te mokre ciuchy a potem możesz się tulić do woli- powiedział po chwili, łapiąc go za rękę i prowadząc do pokoju

***

Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem i poszedł za nim przyglądając się jego dobrze zbudowanemu ciału , dal sobie ściągnąć koszulkę i zaraz się do niego przytulił trochę się przy tym rumieniąc. Kiedy ten objął go lekko Olivier mimowolnie uniósł głowę obejmując chłopaka za szyję i chwilę potem pod natchnieniem jego spojrzenia musnął jego usta swoimi *- smakujesz pizza *zauważył oblizując się*

***


Musiał przyznać, ten nigdy by nie pomyślał, że Olivier pod wpływem alkoholu będzie taki pociągający. Kiedy ten go pocałował, znowu poczuł znajome buzowanie od środka.Przesunął kciukiem po jego wardze. Pomijając fakt że był odrobinę bardziej trzeźwy niż za pierwszym razem, przyciągnął go bliżej siebie i pogłębił pocałunek. Czuł jak nie tylko jego oddech przyśpiesza. Przycisnął chłopaka do ściany, czując jak jego skóra robi się coraz bardziej gorąca, nie miał zamiaru przerwać, nie tym razem

niedziela, 12 kwietnia 2015

"Mżawka"

Chłopak najwyraźniej speszony aż takim miłym powitaniem cofnął się o krok na skos tak by lekko stanąć za chłopakiem  no na pewno na niego się tak ucieszyli pomyślał i w tej chwili podszedł do nich chłopak wysokości Kazuyi *- Jestem Leon.. nie było mnie dzisiaj na treningu , ale słyszałem ,że  daliście im nieźle w kość.. wiec wasza dwójka pije na mój koszt ty jesteś Kazuya tak? *spojrzał na chłopaka z uśmiechem a potem przechylił się lekko by doszukać się Olivera *- w takim razie ty jesteś Olivier Grey dziedzic pokolenia cudów.. Chciałbym jak najszybciej zobaczyć ten temperament ponoć powaliłeś tego starucha samym dryblowaniem tak jak kiedyś robił to Akashi i na dodatek świetnie skaczesz.. jednak musisz popracować trochę nad celnością jeśli chodzi o rzuty za trojkę.. *pokazał trzy palce robiąc miejsce Olivierowi obok siebie by z nim pogadać jednak ten wolał usiąść zaraz obok  Kazuyi nie będąc ufnym wobec typa za dużo o nim wiedział , widząc małego nastraszonego szczurka Leon odetchnął i spojrzał na Kazuye.. za to ty i twoja uliczna koszykówka to coś niesamowitego.. masz niesamowity dryg do gry zespołowej i dopasowujesz się do reszty ale za bardzo chowasz się w tłumie masz chłopie potencjał który trzeba z ciebie wydobyć..masz talent o którym nie masz pojęcia *poklepał go po głowie zajebał kanapkę kapitanowi i skierował się do wyjścia z kanapka w ustach *- Olivier.. czekam z niecierpliwością na 1 vs 1.. *dodał na odchodnym a ten stal chwile jakby go obserwując po czym usiadł razem  Kazuya ogarniając sytuacje* -co właściwe sie teraz stało? *zapytał drapiąc się po skroni*

***

Kazuya nie odpowiedział, w uszach cały czas brzęczały mu słowa chłopaka „dziedzic pokolenia cudów”...  a na dodatek ten gościu dużo wiedział o nim samym, miał dziwne wrażenie, że jego jedynego  z drużyny nie zdoła polubić. Gdy kelner przyniósł im piwa, kapitan wstał ze swoim kuflem- To zdrówko moi mili, w tym roku na pewno wygramy mistrzostwa- wykrzyknął a reszta powtórzyła chórem. Kazuya uśmiechał się do wszystkich swoim wyuczonym uśmiechem typu „Jest świetnie”, ale myślami był już gdzie indziej. Postanowił opracować swój własny unikalny styl, może ten Leon faktycznie był podejrzany ale dał mu motywację. Uśmiechnął się lekko do swojej myśli. Siedzieli w barze parę dobrych godzin. Kiedy chłopak zerknął na zegarek była już 22, zdziwiony z tak później godziny. Wszyscy z resztą wyglądali już na zmęczonych i zaczęli się rozchodzić.

***


-Em.. Kazu.. idziemy do domu *zapytał naprawdę mocno podpity chłopak który miał ten sam wzrok co wtedy w kuchni jednak wyglądał na ciut bardziej opanowanego wyciągając rękę w jego stronę by odciągnąć go od stołu na którym trzeciklasiści już prawie spali kończąc piwa 

*** 

- Tak, najwyższy czas- odparł zarzucając na siebie kurtkę. Kiedy już wyszli poczuł lekką mrzawkę na swojej skórze- O tak tego było trzeba- szepnął odchylając na chwilę głowę, by krople spłynęły mu po twarzy. Orzeźwiło go to i zaczął myśleć trzeźwo. W domu byli po paru minutach, chodź nie obyło się po drodzebez paru potknięć. Gdy jednak dotarli cali i zdrowi, aczkolwiek lekko zmoknięci, Noriko zaparzyła im herbaty i wycofała się do gabinetu dokończyć robotę.
- Jak sie czujesz?- zapytał chłopaka, gdy zostali sami

sobota, 11 kwietnia 2015

"Po meczu"

*Chłopak ściągnął ręcznik i schował do torby *- Oni mnie tam.pewnie nie chcą ale dziękuje za propozycje, wyskoczymy innym razem, już dzwoniłem do wuja żeby mnie odebrał.. * posłał swój normalny, prawdziwy uśmiech. Naprawdę doceniał to co robi Kazu ale nie umiał się z tym.tak szybko pogodzić. Wstał z jego pomocą *- Mogę odprowadzić cie do bramy szkoły * dodał zaraz kierując się ku wyjściu szybko przebrał się w białą koszule * - mój wuja pewnie już jest wiec daalej rusz ten swój tyłek *pokazał mu język*

***

 -Ale ja bym chciał, żebyś poszedł- powiedział ubrawszy się  stanął w drzwiach i zagrodził mu przejście- Ja chętnie cie przenocuję, tym razem bez alkoholu- dodał z uśmiechem- I Lucky tez na pewno się ucieszy- próbował go przekonać

***

-Nie mam ciuchów ani bielizn *dodał trochę speszony i spojrzał na niego ze śmiechem * - bez alkoholu a mamy iść na piwo *zaśmiał się cicho po czym spojrzał na niego * - czemu tak ci zależny żebym poszedł?  *wsadził ręce do kieszeni i patrzył mu prosto w oczy*

***

Zamrugał szybko i po chwili powiedział powoli- Lubię spędzać z tobą czas, wydaje mi się jak byśmy nadawali na tych samych falach-wzruszył lekko ramionami- Ale nie będę cię zmuszał- dodał ciszej uciekając wzrokiem w bok

***


-Myślałem ze powiesz coś bardziej przekonującego *zaśmiał się cicho i wysłał sms do wuja z przeprosinami* - idziemy do reszty drużyny? *zapytał poprawiając torbę, Dobrze wiedział ze nie jest tam mile widziany jednak chciał jeszcze trochę spędzić czasu z Kazuya*

***

Uśmiechnął się- Tak, są w barze na przeciwko, kapitan wydaje się być w porządku- dodał gdy wychodzili z budynku. Ucieszył się w duchu, że chłopak się zgodził i nie mógł opanować radosnego uśmiechu. Ruszyli przez plac ramię w ramię. Miał ochotę znów mierzwić mi włosy, ale się powstrzymał. Kiedy dotarli na miejsce i weszli powitał i okrzyk
- No i są nasze pierwszak-owe „asy”- zaśmiał się Tomoya i zrobił im miejsce- Dwa dla tych państwa proszę- zawołał do kelnera i zwrócił się z powrotem do chłopaków- częstujcie się 

piątek, 10 kwietnia 2015

"Mecz"

*Na wieść że dwójka przystojnych pierwszoklasistów gra w drużynie na sali pojawiło się mnóstwo uczennic i uczniów by zobaczyć ich w akcji. Olivier nie śmiał nie spełnić ich oczekiwań i pokazał swoje pazurki skacząc z minuty na minuty coraz wyżej blokując każdy rzut starszoklasistów , dużo więcej dziewczyn było za bad boyami jak Kazuya ale parę ładnych dziewczyn przyglądały się uważnie Olivierowi a jedna z nich zaczęła go nawet szkicować. Widząc ze kapitan zauważył jedynie Kazu skupił się na grze by przestać robić wszystko na pół gwizdka i udało mu się powalić kapitana na deski przeszedł obok niego z mordem w oczach po czym rzucił piłkę*- tez tu jestem *warknął bardziej do siebie niż do niego. I to była neutralna cecha która przynosiła i korzyści i minusy jeśli chodziło o kosza to podchodził do każdej gry emocjonalnie przez co często grał instynktownie niszcząc przeciwnika doszczętnie w roli 1vs cala drużyna analizując najmniejszy ruch kogokolwiek nim ten go nawet wykona łącząc wszystkie fizyczne i biologiczne zależności, dopiero kiedy sam wbił 10 punktów oprzytomniał na tyle by zobaczyć wzrok Kazuyi na sobie i jakoś struchlał . Spojrzał na własne ręce i zaczął grac normalnie próbując się opanować. Nie uszło to uwadze jednej z panienek na trybunach*

***

Zazwyczaj nie zwracał uwagi na publiczność, tak było i tym razem. Ledwie  zerknął na trybuny. Jeszcze przed grą zdążył przywitać się ze swoją drużyną. Kiedy rozpoczęli, szybko ocenił, kto co potrafi . Miał wyjątkową zdolność trafnej oceny i przystosowania się do przebiegu gry, nie tracąc przy tym koncentracji. I tym razem udało mu się doskonale zgrać z resztą, wykonał parę ładnych podań, zmyłek i rzutów za trzy. Był w znakomitej formie, tak przynajmniej myślał, do momentu, gdy Olivier nie przejął piłki. To był dla  niego szok. Wiedział, że jest dobry, ale to było coś niesamowitego. Po chwili jednak stało się irytujące, parę razy byli we dwóch w idealnym układzie do kontry, ale ten jakby w ogóle nie zwracał uwagi co się dzieje dokoła. Wynik był zaskoczeniem dla wszystkich. „Świerze mięsko” pokonało starszoklasistów. Trener był w siódmym niebie, pogratulował wszystkim za świetny mecz- Co do pierwszego składu, wywieszka będzie jutro- poinformował- to możecie się rozejść. Kazuya podszedł do swojej szafki i gdy się przebierał poczuł klepnięcie. – Niezły byłeś młody- przed nim stał rosły chłopak- Fajnie będzie mieć cię w drużynie. Jestem Tamiya, kapitan drużyny
- Kazuya- odparł ściskając jego dłoń z uśmiechem
- Chcesz iść z nami na piwko?- zapytał wskazując na resztę drużyny  stojącą przy drzwiach
- Jasne...- powiedział i dodał po chwili- ale dogonię was okey? Musze jeszcze z kimś porozmawiać
- Nie ma sprawy- będziemy w barze na przeciwko odparł chłopak
Kazuya kiwnął głową i przebrawszy się do końca, zaczął rozglądać się za Olivierem

***

*Olivier siedział na ławce w kacie nadal w koszulce z treningu i ręcznikiem na głowie jakby przed chwila przegrał grę z samym sobą , to było straszne, kiedy dzięki wyćwiczonym palca od pianina i skrzypiec opanował dryblowanie do perfektu już wiedział ze kosz to sport dla niego chciał normalnie grac z kolegami , ale nim sie spostrzegł stawał się agresywny w grze i robił wszystko by udowodnić że jest lepszy co za każdym razem oddalało go od drużyny i nim się spostrzegł w Australii w gimnazjum dostał przydomek samotnego księcia. Wybranie go oznaczało zwycięstwo ale w ogóle branie go do gry oznaczało brak zabawy. Dlatego chłopak porzucił  nawet myśl o koszu i poświecił się ukochanym skrzypcom... sport dla indywidualistów. Myślał że jak już trochę podrośl to minęło ale się mylił. Jedno spojrzenie kapitana i już dwa lata starszy chłopak leżał na ziemi kiedy Olivier tylko kozłował*- Piętno zwycięstwa.. co tato? *zachichotał sam do siebie czując po chwili łzy na policzku , rozejrzał się czy na pewno jest sam w przebieralni żeby pozwolić sobie na płacz. Jakie wielkie było jego zdziwienie na widok Kazu*- em... a ty nie poszedłeś z nimi na piwo? *mruknął szybko wycierając łezki*

***


- Nie...- odparł łagodnie widząc  jakim stanie jest jego kolega- Chciałem z Tobą porozmawiać- powiedział siadając obok niego- Jesteś naprawdę świetny- dodał po chwili z podziwem w głosie-  teraz widzę że, wtedy, jak graliśmy jeden na jednego, byłem w błędzie, bo myślałem, że dałeś z siebie wszystko- zaśmiał się cicho i poklepał go po głowie, mierzwiąc mu tym samym włosy- Musimy częściej grać razem- powiedział po chwili przyciągając go do siebie- A teraz proszę się ogarnąć i idziemy pić. W końcu wygraliśmy- dodał z uśmiechem wstając i wyciągając do niego rękę 

czwartek, 9 kwietnia 2015

Pierwszy dzień nowej szkoły

- Nie nie chrapałeś- powiedział lekko rozbawiony dobrze pamiętając od czego ma zdrętwiałą rękę. Spojrzał na chłopaka z uśmiechem – Nie ma innej opcji- odparł i przybił z nim żółwika- Rozgromimy.
Kiedy już byli gotowi do wyjścia, zobaczył siostrę stojącą w drzwiach kuchni.  Uśmiechając się do nich podała im pakunki- Macie coś na przekąskę po treningu- powiedziała, po czym dodała odwracając się - Powodzenia chłopcy- rzuciła na odchodnym
Kazuya uśmiechnął się do siebie chowając jedzenie do torby- Ruszajmy- powiedział do chłopaka otwierając drzwi

***

-Twoja siostra jest straaasznie mila *mruknął zerkając na telefon na którym miał jedno nieodebrane połączenie sprawdził od kogo i warknął coś pod nosem.. *- Nienawidzę natrętnych lasek.. mówię im ze koniec a te wydzwaniają *wyjaśnił zaraz swoje negatywne nastawienie do telefonu kierując się w stronę szkoły. Potem rozeszli się do swoich klas. Olivier w najlepszej klasie szybko odnalazł się w całej sytuacji jednak nużyło go ciągle powtarzanie rzeczy które on umiał i rozumiał na tyle by dostrzec błędy nauczyciela... jednak kiedy dochodziło do lekcji językowych chłopak notował i notował by zrozumieć wszystko na tyle by zdać. Kiedy skończyły się lekcje Olivier pobiegł zobaczyć się z Kazuya w końcu cały dzień się nie widzieli, bo mieli lekcje w innych skrzydłach. *- Gotowy na trening ?! * zapytał podekscytowany i zaraz ruszył biegiem na hale ciągnąc go za rękę*

***  

W swojej klasie znalazł się z pewnym opóźnieniem, bo jak zwykle zapomniał numer swojej klasy. Kiedy wszedł wszyscy już siedzieli, i otworzywszy drzwi wszystkie spojrzenia skierowały się na niego. Westchnął cicho i przeprosił nauczyciela za spóźnienie. Nie dostał kazania na temat spóźnialskich jednak musiał się przedstawić. Stanął na środku, ukłonił się lekko i zaczerpnąwszy wdech powiedział
- Witam, jesttem Kazuya , chyba największy zapominalski na świecie, miło mi was poznać- zerknął na klasę i z ulgą stwierdził, że atmosfera się rozluźniła i większość uśmiecha się do niego
- Dobra, dobra panie spóźnialski, proszę zająć miejsce- usłyszał od nauczyciela, który też lekko się uśmiechnął. Zająwszy swoje miejsce, zaczął notować, większość przedmiotów lubił, jednak jeśli chodziło o fizykę i matmę to trzeba było przyznać, był po prostu kiepem. Po pierwszym dzwonku, podeszło do niego paru chłopaków, przedstawiając się i dosiadając. Uśmiechał się do wszystkich i chętnie z nimi rozmawiał. Jeden z nich powiedział mu, że podsłuchał, jak dziewczyny zaczęły już o nim plotkować. Kiedy rozmawiali o sporcie i chłopak przyznał się że gra w kosza, namawiali go żeby poszedł z nimi pograć po szkole. Po krótkim namyśle zgodził się, umówili się więc na weekendowy meczyk. Na następnej lekcji zaczęli rozmawiać o sprawach wychowawczych. Najważniejszą był wybór przewodniczącego. Większość chciała by został nim Kazuya, co go zdziwiło. Przecież dopiero co go poznali. Nie zgodził się jednak i został zastępcą. Pod koniec zajęć nawet parę dziewczyn odważyło się podejść i zamienić z nim kilka słów. Tak jak myślał, większość była pusta, jednak ta, która została przewodniczącą wydawała się być w porządku. Nawet zaproponowała chłopakowi korepetycje z matmy.

Kiedy już wyszedł z sali czuł jak podekscytowanie rośnie z sekundy na sekundę. Zobaczywszy Oloviera pomachał mu- Sie wie- odparł i pobiegł za nim. Na ich widok trener lekko się uśmiechnął- No i jest świeże mięsko. Możemy zaczynać.

środa, 8 kwietnia 2015

"Żółwik"

Kiedy usłyszał, że chłopak wstał poszedł do pokoju z zamiarem uprzedzenia o wczesnej porze, jednak, gdy zobaczył jak ten zaczyna się krzątać, wstrzymał się na chwilę i próbował zapanować nad śmiechem- Żebyś wiedział- wyszczerzył się do niego, nadal mając na rękach kociaka- Prawda Lucky?- spojrzał na zwierzaka który miałknął  i zeskoczywszy z rąk chłopaka poczłapał w stronę Oliviera. On sam lekko się przeciągnął i ziewnął- W sumie to ja bym się jeszcze zdrzemnął- mruknął cicho- ale już bym nie wstał- westchnął po czym zerknął na chłopaka- Ja idę wziąć szybki prysznic, jeśli jesteś głodny to w kuchni jeszcze są resztki pizzy, sprawdzę też czy nasze ciuchy już wyschły- dodał ruszając na schody

***

-Nie jadam śniadań *westchnął i zaczął  bawić paluszkami z kociakiem , mimo chodem skierował się do kuchni by zobaczyć jak to wygląda. Był niewiarygodnie głodny więc, gdy zobaczył pizzę, zabrał się do jedzenia. Po skończeniu zgarnął kociaka na ręce i posadził go przodem do siebie na stole.*       - Masz takie same tęczówki niczym Kazu *zaśmiał się cicho głaskając go po czym spojrzał na "obróżkę" twoim zadaniem jest gnębienie Kazu i nie pozwól by ci to zdjął czaisz baze Lucky? *kociak miauknął i zaczął łasic do jego reki *- my idziemy do szkoły wiec trzymam cie za ogon ze będziesz grzeczny  i nie narobisz bałaganu.. *zaśmiał się cicho na myśl jak komicznie to musi wyglądać przeciągnął się a chwile potem i ziewnął przeciągle

***


Kiedy był już w łazience, sprawdził najpierw ich ciuchy, po czym stwierdziwszy, że są już suche, zdjął je i wszedł pod prysznic. Oczywiście zapomniał że z rana zawsze leci lodowata, więc kiedy strumień dotknął jego skóry aż podskoczył i szybko ją zakręcił.- Brr, cholera- mruknął wychodząc i szybko się wycierając, po czym przewiązał ręcznik w pasie i łapiąc ciuchy chłopaka zszedł z powrotem na dół-Już wyschły- powiedział wchodząc do kuchni- A więc jednak byłeś głodny- uśmiechnął się widząc pusty talerz

*** 
-Nooo Lukcy mnie namówił *zrobił minę niewiniątka bawiąc ciągle z kociakiem* - zapomniałem spytać.. mam nadzieje ze się wyspałeś .. ze nie chrapałem ani nic.. bo mam mega twardy sen i w ogóle *podrapał się po policzku siadając po turecku na krześle na kolanach miał kociaka i uśmiechnął się do chłopaka. Skierował się by odebrać swoje rzeczy i od razu ubrał sie w ciuchy *- Ja wezmę prysznic po trening  , w końcu prawie należymy do treningu.. Musimy być w pierwszym składzie w pierwszej klasie * wystawił rękę do żółwika *- rozgromimy ich dzisiaj nie?

"Jeszcze świt"

*Widząc jak śpi na jego ramieniu zaśmiał się naprawdę cicho i zaniósł go na wcześniej rozłożony śpiwór*- Śpij słodko winowajco *dodał sprzątając po ich seansie tak by nie było śladu po czym przygotował wodę i tabletki przeciwbólowe na wypadek kaca dla Kazuyi i położył się obok niego. Zasnął chwile potem nie ogarniając tego jaka z niego przylepa kiedy śpi wiec nie miał kontroli nad tym ze wtulił się w Kazuyie*

***

Obudził się wyspany jak nigdy. Chciał się wyciągnąć, kiedy zorientował się że coś mu uciska rękę. Zerknął w tamtą stronę i uśmiechnął się lekko. Oliwier wyglądał przesłodko, gdy spał, z jego twarzy zniknęła pozorna pewność siebie, sprawiał wrażenie niewiniątka. Kazuya aż zachichotał cicho na tą myśl. Jeszcze chwilę napawał się tym widokiem, po czym najdelikatniej jak umiał wysunął powoli rękę. Zobaczył Luckiego który dreptał w jego stronę, więc wziął kociaka na ręce i najciszej jak umiał przeszedł do kuchni, żeby dać małemu jeść

***


*Chłopak nie czując już ciepło ciała Kazuyi sennie poniuchał po zapachu i wtulił się w poduszkę na której chłopak wcześniej miał głowę *- ładnie pachniesz ... *wymamrotał niewyraźnie z buzia w poduszce. Chwile się powiercił i zapadł znowu w twardy sen. Obudził się pól godziny później błyskawicznie wstając na nogi i wierzchem dłoni ścierając ślinę z kącika ust*- omg... Kazu.. trening.. szkoła... która godzina! *mruknął wystraszony rzucając się na swój telefon który pokazał 5:30...  -to kpina? *zapytał sam siebie bez przekonania i teraz spostrzegł ze w pomieszczeniu był półmrok sygnalizujący jasno i zrozumiale ze jest wczesny ranek.. sfrustrowany potargał sobie i tak rozbrykana fryzurę i spojrzał jakby za namowa wrednego przeczucia na wejście na kuchni gdzie zobaczył Kazuye oparte o framugę drzwi z tym swoim zabójczym uśmiechem * - baaaaardzo śmieszne * mruknął wręcz urażony rozbawienie chłopaka mimo ze na jego usta chwile potem również pojawił się uśmiech rozbawienia*

" Jestem normalny"

- Tak będzie najlepiej, ja też nie jestem gejem- dodał zabierając przy okazji pustą miskę po popcornie- Mam i to całą zgrzewkę. Podgrzeje jeszcze tą resztkę pizzy przy okazji- mruknął idąc do kuchni. Nalał wody do szklanek wstawił pizzę po czym usiadł na krześle i czekał. Miał taki zamęt w głowie, że postanowił nie myśleć i tak jak mówił chłopak, puścić to zdarzenie w zapomnienie. Ale cały czas czuł jego usta na swoich. „ I po cholerę tyle piłem”- pomyślał zły na siebie waląc pięścią w stół, aż poczuł palący ból – No ładnie- westchnął patrząc na swoją spuchniętą dłoń

***

*Chłopak  wyszczerzył się lekko łaskotając go z zaskoczenia po bokach* - Ojj no każdemu się zdarza wtopa.. Wszystko twoja wina ale ci wybaczam *poklepał go po głowie śmiejąc się jeszcze trochę nie pewnie i upił łyka wody*-Ohh chodźmy na ten film i nie samookaleczaj się już noo*mruknął markotnie*

***


Podskoczył kiedy ten go zaczął łaskotać i zaśmiał się- Tak, tak, jasne, moja wina- zmierzwił mu czuprynę- Nie trzeba było kusić- i pokazawszy mu język wstał i włożył dłoń pod zimną wodę. Wytarł ją ręcznikiem i ruszyli z napojami do salonu. Byli już przy końcówce, kiedy poczuł, jak bardzo jest zmęczony. Powieki zaczęły mu opadać. Starał się je jakoś podtrzymać jednak zmęczenie było silniejsze. Nawiet nie wiedział kiedy jego głowa przechyliła się i oparła o Oliviera

wtorek, 7 kwietnia 2015

Lepiej zapomnieć...

*Olivier mógł się jedynie uśmiechać, bezpiecznie było niezawracanie na siebie uwagi kiedy Noriko wybyła z kotem i malibu odetchnął z lekka ulga i zaraz do niego podszedł *- Ja... ja przepraszam.. i chodźmy lepiej oglądać.. *dodał wahając się przy każdym słowie i skierował się do pokoju z popcornie. I kiedy Kazu nie widział dotknął swoich nadal lekko spuchniętych warg, szybko potrząsnął głową i rozsiadł się przed telewizorem i włączył film jedząc popcorn*

***

Wziął parę głębszych oddechów i  dołączył do chłopaka. Nawet nie zauważył, kiedy dziewczyna zniosła im pościel i śpiwory. Czuł, że cały alkohol z niego zszedł, z jednej strony cieszył się z tego, ale z drugiej wiedział, że za chwile może usnąć.  W pewnym momencie kiedy sięgał po popcorn poczuł dłoń Oliwiera w misce i odruchowo szybko wyciągnął swoją- Sorki- mruknął cicho czując jak na jego twarz wpełza rumieniec. Nie mógł się skupić na filmie i po chwili , by przerwać niezręczną ciszę, spytał- Chcesz coś do picia, tym razem bez procentów- uśmiechnął się lekko

***


*Zastanowił się wpatrując tempo w ekran tv po czym westchnął *- uznajmy ze tego nie było... to co wydarzyło się w kuchni było wina alkoholu.. nie jestem gejem *mruknął wstając na nogi i się przeciągnął* - masz jakąś wodę mineralna? Muszę się ogarnąć po tym malibu.. a własnie... zaraz wracam idę do toalety *mruknął i poszedł do toalety gdzie opłukał twarz zimna woda i trzy razy walnął się głowa w ścianę*- jeeez.. wtopa już na początku *jęknął do siebie pod noskiem żałując ze Kazuya jest taki przystojny. Wrócił do niego mając dłonie w kieszeniach *

Siostra

- Lubisz prowokować nie-powiedział uśmiechając się lubieżnie i wziąwszy łyk alkoholu rozchylił jego wargi i wpił się w nie. Zahuczało mu w głowie. Nie panował już nad sobą zupełnie. Przycisnął się do Oliwiera, napierając na niego mocniej. Czuł krew buzującą w jego żyłach. Jedną ręką wciąż opierał się o blat, a drugą nieświadomie położył na jego szyi, lekko ściskając. Po chwili oderwał się do niego. Miał przyspieszony oddech i jego oczy zrobiły się ciemniejsze. Zaczynał sobie uświadamiać co właśnie zrobił

***

*Olivier w zadnym razie nie oponował przy pocałunku a wręcz ochoczo połykał kolejne łyki alkoholu, kiedy Kazuya sie od niego odsunął, oblizał usta, pospiesznie przytrzymując go nogami, instynktownie nie pozwolił mu się zbytnio oddalić, dopiero kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi jego mozg szybko się ocknął pokręcił głową budząc do życia szare komórki. Nim zdążył zareagować siostra chłopaka weszła do kuchni zastając ich w jednoznacznej pozie , Olivier zrobił się czerwony po czubki uszu odsunął Kazu,  zsunął się z blatu i podszedł do dziewczyny mając w ręce swoja szklanka " blefuj koleś... blefuj" powtarzał jak mantrę w myślach *- Em.. dzień dobry.. jestem Olivier Grey kolega z drużyny Kazuyi.. Pani jest zapewne starszą siostra Kazuyi.. niezmiernie miło mi Panią poznać *uśmiechnął się chcąc wyglądać na pewnego siebie i w ogóle tak zabłysnąć ale w gruncie rzeczy chłopak swoja postawa i wyrazem odbijającym się w oczach był strasznie słodki i rozczulający*

***

Przez chwilę nie wiedział co się stało, ale kiedy zobaczył wchodzącą Noriko zabrakło mu słów. Na szczęście, jako że byli rodzeństwem, siostra popatrzywszy chwilę na brata zrozumiała, że on sam nie wie co się stało i uśmiechnęła się lekko.
- Miło mi cię poznać Olivier- uśmiechnęła się- Mów mi po prostu Noriko, inaczej czuje się staro- zaśmiała się po czym podeszła do Kazuy’i- Tej młody, co tak pachnie?
Popatrzył na nią lekko zdziwiony po czym odwrócił się i wyjął popcorn z mikrofali- Raczej popcorn- podał jej miskę- chcesz?
- Nie dzięki- odparła zdejmując marynarkę i odkładając ją na krzesło- jadłam przed chwilą z jednym z bisnesmenów, może uda mi się podpisać z nim umowę i dostanę awans i- przerwała patrząc na blak- A to kto?- spytała podchodząc do kociaka i biorąc go na ręce i głaskając. Malec zaczął się do niej tulić i łasić
- To jest Lucky, znaleźliśmy go jak wracaliśmy, był cały zmarznięty i przemoczony- powiedział Kazuya ogarniając blat- Możemy go zatrzymać nie?- spojrzał na nia trochę niepewnie
- No ja już go nie wypuszczę- odparła dziewczyna tuląc kociaka- tylko jutro go zabiorę do weterynarza, żeby go przebadał, no i kupimy ci jakąś obrożę, chociaż- zerknęła na branzoletę a potem na Oliviera- ta też jest śliczna, ale mógłbyś ją czasem zerwać-dodała do zwierzaka, wyjmując sobie szklankę- Skoro wy już opróżniliście jedną butelkę to ja zabieram tą- wskazała na resztkę Malibu
-Nie ma prawy. A i Noriko, Olivier dzisiaj tu nocuje, nie masz nic przeciwko nie?- powiedział Kazuya odkładając na stolik obok kanapy miskę z przekąską.
- Oczywiście że nie mam- odparła Noriko kierując się na schody- jeśli będziecie oglądać i spać tu to przyniosę wam pościel. Zresztą- zerknęła na Oliwiera- Nie puściła bym cię w taka pogodę- ruszyła z uśmiechem na górę

- No i zabrała Luck’iego- westchął cicho i usiadł na kanapie- to co, oglądamy?- zapytał, uciekając wzrokiem

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

O krok za daleko..?

-A ciekawe jak ten malibu smakuje z czyichś ust *zaśmiał się patrząc na trunek pod światło lampy po czym zaczął prostować nogi i odstawiając szklankę podciągnął dresy tak by zobaczyć własne łydki *- pokaz swoje nogi * mruknął bardziej rozkazującym niż proszącym tonem, takim.naturalnym w jego ustach *- bo mam wrażenie ze urodziłem się z krzywymi nogami *dodał wyjaśniająco pokazując na swoje nogi machając nimi naprzemiennie. Zgarnąłc jabłko z miski z owocami i się w nie wgryzł tak że sok z owocu spłynął mu z kącika ust wzdłuż szyi przez jabłko adama niknąc pod koszulka. Chłopak aż jęknął odsuwając jabłko *- um... przepraszam.. cały się będę lepił *westchnął ścierając resztki soku*- Tobie sie to pewnie nie zdarza co?

***

- I to często- powiedział odruchowo pochylając się nad nim i ścierając opuszkiem palca sok z szyi chłopaka.  „ Jaka miękka skóra” pomyślał i nieświadomie podążył śladem który zostawił sok . Po chwili zorientowawszy się co robi, potrząsnął głową i odsunął się- Nogi?- spojrzał na niego zdziwiony- Nikt nie ma prostych nóg- odparł podciągając swoje spodnie- Widzisz, ja też mam krzywe- zaśmiał się i znowu wziął łyka, po czym zerknął na Oliwiera. Nieświadomie pochylił się w jego stronę opierając dłonie o szafkę po obydwu stronach chłopaka. W jednej trzymał szklankę którą własnie uniósł i zapytał- Byłeś ciekawy jak smakuje z czyichś ust tak?- mruknął nie odrywając od niego wzroku

***


*Czując jego dłonie na szyi zamruczał jednak sam też się szybko opamiętał jednak szybko jego przytomność umysłu była wystawiona na kolejna probe , nie wiedząc co ma z sobą począć wpatrzony w jego przepiękne tęczówki przygryzł wargę i przytaknął niepewnie głową *- um.. no tak a co? *najlepsza ofensywa w jego przypadku było blefowanie pewności siebie , ale właściwie nie rozumiał sam własnego zachowania. Delikatnie rozsunął nogi siedząc na blacie by ten mógł wejść miedzy nie , sam oparty ręka o blat odchylił głowę przygryzając przy tym wyzywająco wargę *- czemu pytasz?

Słodki posmak

Zaśmiał się-  Czy mam się Ciebie bać? – zapytał lekko rozbawiony podekscytowaniem chłopaka- Ale też lubię, takie klimaty, są bardziej ciekawsze niż potwory wychodzące z ciemności- powiedział rozlewając resztkę Malibu do szklanek- I się skończyło, ale mamy jeszcze inne więc do rana powinniśmy dotrwać- zaśmiał się pijąc duszkiem, po czym oblizał się lubieżnie- Uwielbiam ten słodki smak. Czuł już lekkie mrowienie i miał o wiele lepszy humor- Chociaż, ja powinienem z „lekka” przystopować. Wziął kota na ramię i gdy zeszli na dół, usiadł na przeciw telewizora- Mam tu parę dobrych horrorów o tej tematyce- powiedział podając je chłopakowi- Wybierz któryś a ja wstawię popcorn- dodał miziając kota pod brodą i za uszami- A dla ciebie Lucky będę mieć smakołyk- wstał i idąc w kierunku kuchni jeszcze raz zajrzał do barku- O, a jednak się nie skończyło- powiedział i wyjął kolejną butelkę z uśmiechem.

***

-My to mamy szczęście *dodał z lekkim pomrukiem i włączył pierwszy lepszy, jednak zatrzymał przed rozpoczęciem fabuły by poczekać na Kazuye. Podniósł tyłek z podłogi i skierował się do kuchni gdzie stanął zaraz obok chłopaka podając mu ich szklanki widząc , ze ten wstawia popcorn sam im nalał i upił łyka ze swojej szklanki siadając na blacie *- co kombinujecie? *zapytał podpierając się ręką i przyglądał mu się badawczo. Z jego pozy widać było ze chłopak się rozluźnił i poczuł trochę swobodniej jak to każdy po alkoholu, jednak jego wzrok był niczym złowroga przepowiednia która nie sprawia pozytywnego wrażenia*

***

Nastawił mikrofalę na odpowiednią temperaturę i włożył torebkę z popcornem do środka. Spojrzał na chłopaka i musiał przyznać, że lekko się przestraszył- Wiesz, ze masz czasem przerażające spojrzenie- powiedział upijając trochę ze swojej szklanki i opierając się o blat na przeciwko chłopaka. Czuł się już bardzo lekko, ale tak dawno nie pił Malibu, że nie chciał sobie szczędzić i rozkoszował się każdym łykiem. Teraz też lekko przymknął powieki i poczuł słodycz rozchodzącą się w jego ustach- Uwielbiam ten smak- mruknął cicho i popatrzył na chłopaka z uśmiechem- Jaki film wybrałeś?- zapytał, w momwncie gdy usłyszał dźwięk mikrofalii- Szybko poszło- dodał przesypując popcorn do miski.

Może horror?

- Jeśli to nie problem.. przynajmniej nie będę wuja z pracy wyciągać.. *uśmiechnął się zaraz pogodnie wziął kociaka na ręce poszedł zaraz za chłopakiem, wcześniej kiedy ten dotknął jego koszulki jego serce na chwile stanęło. Postanowił w myślach ,że to było tylko jego wyobrażenie więc nie widział żadnych przeciwwskazań przeciwko nocowaniu u niego zwłaszcza ,że miał stąd bliżej do szkoły*- Emm.. a twoja siostra? bo rozumiem ,że z nią mieszkasz.. nie będzie zła? *przechylił lekko głowę ,chwytając wolną ręką telefon i napisał wujowi ,że śpi u kolegi. Kiedy dotarli na miejsce Olivier posadził kociaka na łóżku i sam ściągnął koszulkę*- wystarczą jakieś suche spodnie..  bokserki na szczęście mam suche* pokazał mu język rozbawiony rozciągając się trochę*- Można coś w internecie obejrzeć jakiś horror czy coś takie klimaty są najlepsze !

***

-Uwielbiam horrory- odparł z błyskiem w oku – Mam chyba nawet popcorn, dla mnie to nieodłączny element każdego dobrego horroru. A siostra nie będzie miała nic przeciwko, zwłaszcza, gdy zobaczy malucha- powiedział, również ściągając koszulkę i otwierając szafę spojrzał na chłopaka. Miał ładne ciało, o wiele bardziej umięśnione niż by się spodziewał- Może ci być trochę przy duża- podał mu jedną ze swoich koszulek- chociaż to i tak jedna z tych które są na mnie za krótkie- dodał wyciągając z dna szafy spodnie dresowe- mogą być?- zapytał podając mu je i samemu zakładając świeżą koszulkę i naciągając swoje stare, zmechacone ale i ulubione dresy- Powinny być dobre, uwielbiałem je kiedyś ale cóż, jak nagle zacząłem tak szybko rosnąć to stały się za małe, ale nie miałem serca ich wyrzucić- stwierdził z uśmiechem zabierając mokre rzeczy do łazienki- Tylko uprzedzam, że w łazience rządzi siostra, więc nie przestrasz się ilości kosmetyków i damskich pierdołów – zaśmiał się idąc w głąb korytarza.

***


-Jak się oszukuje ze wzrostem to się potem ma *pokazał mu język biorąc ciuchy w ręce i zaraz narzucił na siebie sucha koszulkę *- jezu.. od razu cieplej.. *zaśmiał się z własnej ulgi po czym ściągnął spodnie i założył jego dresy* -ha idealne.. *zarzucił kociakowi uśmieszek i poszedł za Kazuya wcześniej łapiąc swoja szklankę z malibu i upił łyka*- zacnie wyglądasz milordzie *zrobił przemądrzała minę i uniósł szklankę *-Jaki horror oglądamy?  Najlepiej żeby była jakaś tajemnica krew grupowe morderstwa i tortury *mruknął słabo ukrywając ekscytacje tematem o którym mówił*

"Szczęściarz"

Otworzył barek- Mamy wino, szkocką Wisky, czystą wódkę, nalewki pigwową i z czarnego bzu oraz – uśmiechnął się- Malibu, kurde, myślałem, że siostra już dawno je wyszperała- dodał wyjmując trunek z szafki i kładąc na blacie- Hmm skoro to chłopak to może Lucky?- powiedział podchodząc do nich i kładąc miseczkę z ciepłym mlekiem obok kota- Miałeś sporo szczęścia kolego, więc pasowało by- uśmiechnął się i podał Oliwierowi szklankę – Malibu to chyba mój ulubiony alkohol- dodał pijąc trochę- Właśnie zapomniałem o obroży- powiedział i spojrzał na szyję zwierzęcia- O widzę, że już rozwiązałeś ten problem- delikatnie ujął medalik przyglądają się- Jest świetny, sam kiedyś taki chciałem- dodał z uśmiechem po czym podrapał kotka za uszkiem, po czym spojrzał na chłopaka- A twój tata nie będzie się martwił?- zapytał po chwili dopijając resztę napoju i sięgając po butelkę

***

-Drużyna ojca ma teraz mecz za granicą ,wiec tak jakby mam wolną rękę*mruknął przeciągając się i zaczął bawić sie z kotem który najedzony i wygrzany nabrał ochotę na zabawę*- Lucky to bardzo trafne imię *wyszczerzył się chwycił szklankę i zaraz stuknął o szklankę chłopaka *- to zdrówko*wyszczerzył się i upił łyka*- Co do bransoletki dostałem od matki, nie lubię zbytnio biżuterii bo pod pedalstwo zachodzi.. także lucky.. Strzec tego jak oczka w głowie. Kapiszi?. *spojrzał z powagą w oczy kota i lekko się wyszczerzył kiedy kociak podreptał w stronę Kazuyi żeby się z nim pobawić*- To co zostajemy tutaj? *pokazał mu język*

***


- Możemy zostać, tym bardziej, że znowu lunęło- odparł wskazując brodą w okno, po czym zaczął się bawić palcami z kociakiem, pozwalał, żeby ten się zbliżył i gdy widział że zamierza je złapać , szybko uciekał- Możemy coś obejrzeć- powiedział po chwili sięgając po pilota, tylko nie wiem czy leci coś ciekawego- włączywszy odbiornik trafił na prognozę  pogody. Roześmiana pogodynka właśnie przekazywała pogodę na cały wieczór oraz noc-„ Ulewnie opady deszczu, praktycznie bez szans na przejaśnienia oraz porywisty wiatr na całym terenie naszego kraju. W wielu miejscach mogą się pojawić burze, także moi mili radzę dzisiaj pozostać w domach”- po czym życzyła miłego wieczoru i prognoza zniknęła. Kazuya spojrzał w okno i przypominał sobie coś strasznego- O cholera!- zarwał się na równe nogi i pobiegł po schodach do pokoju. Tak jak myślał, zostawił otwarte okno i całe jego łóżko było mokre. Szybkim ruchem zamknął okno. Westchnął i zebrawszy całą pościel ruszył do łazienki. Gdy wrócił usiadł przy chłopaku- Zostawiłem otwarte okno i wszystko co było na łóżku przemokło- wyjaśnił nalewając im Malibu do szklanek- Ale łóżko o dziwno jest suche- dodał po czym spojrzał na Oliwiera- Może zostaniesz na noc? W końcu masz jednak kawałek do domu a pogoda nie ma zamiaru się poprawić- powiedział głaskając Luck’iego który zaczął się wspinać po jego brzuchu. Dopiero wtedy zorientował się, że jest cały mokry- No ładnie, idę się przebrać. A ty nie zmokłeś?- spytał pochylając się i dotykając bluzki chłopaka- Ha, tez mokry. Chodź, dam ci jakieś suche rzeczy a te się powiesi w łazience.

Niespodziewane znalezisko

*Widząc jego minę kiedy szukał kluczy roześmiał się pod nosem zasłaniając ręką usta*- Ohh spokojnie.. Nikt nie jest idealny *wzruszył ramionami idąc grzecznie szybszym tempem koło chłopaka. Poprawił sobie trochę włosy ,które normalnie miał w nieładzie jednak przed deszczem one wpadały w furię i wyglądasz jak napuszony szczeniak*- Tsaa zaraz ty zaczniesz się ze mnie śmiać* pokazał mu język próbując na czuja ogarnąć włosy*- A właśnie co do baru.. Sam dopiero ostatnio zacząłem tam bywać ,żeby podszkolić trochę język.. Jak długi czas się nie używa pewnych umiejętności to w ogóle zapominasz ze je posiadasz.. serio u mnie w domu mówi się łamanymi kilkoma językami ale zadnym porządnie wiec wypadało się trochę podszkolić i jakoś mi teraz idzie.. W końcu niesamowita ze mnie gaduła.. *podrapał się tym razem po ręce. To był jego tik nerwowy którego on nie umiał opanować. Nim się spostrzegli zaczęło lać więc Olivier zaciągnął chłopaka pod daszek od pierwszego lepszego sklepu. To nie był deszczyk a porządna ulewa . Chłopak przygryzł wargę i rozejrzał się po sklepie dostrzegając ostatnią parasolkę chwycił ją  zapłacił i podszedł do Kazu*- Emm jeśli ci nie przeszkadza iść ze mną pod jedną parasolką to można iść dalej , ewentualnie mogę zadzwonić po transport i byśmy pojechali do mnie.. *mruknął patrząc na swój telefon kiedy usłyszał ciche miauczenie zagłuszane przez deszcz. Otworzył parasol i instynktownie skierował się w stronę źródła dźwięku w mocno rozmoczonym kartonie zalanym deszczówką siedział mały czarny kociak, który stał łapkami w wodzie. Chłopaka mocno chwyciło to za serce, więc wziął go na ręce ,był cały zimny ,więc tuląc go do siebie podbiegł do Kazu*- Zobacz co znalazłem.. Kłopot w tym,że mój tata nie lubi kotów.. a w domu mam kilkanaście psów * dodał już bez ekscytacji ani złości spoglądając na kociaka*- Nie chciałbyś go przechować przez jakiś czas? Postaram się zaleźć mu jakiś dom,ale teraz leje i nie chce go tu zostawiać.. * spojrzał na niego oczkami szczeniaczka*

***

- Nie trzeba, zmieścimy się pod jedną- odparł i już miał się do niego zbliżyć, kiedy ten nagle pobiegł w innym kierunku. Kazuya zdziwił się odrobinę, ale oparł się o ścianę sklepu i czekał. Kiedy chłopak wrócił niosąc coś małego czarnego na rękach. Wysłuchawszy Oliwiera, pochylił się nad puchatą kuleczką- Jaki on słodki- powiedział po chwili, delikatnie głaskając zwierzę pod brodą, na co maluszek zareagował cichym pomrukiem-No już nie patrz takimi maślanymi oczkami- zaśmiał się widząc minę chłopaka-  Pewnie, że go przygarnę, zawsze chciałem mieć jakiegoś zwierzaka, ale jakoś nigdy nie rozmawiałem o tym z siostrą, jednak myślę, że nie będzie miała nic przeciwko- dodał patrząc na kociaka z uśmiechem, po czym wyjął portfel –  poczekaj  chwilę, albo wejdź z nim do sklepu, tam jest cieplej, a ja kupię jakieś mleko i może nawet znajdę karmę dla kociąt. Otworzył z powrotem drzwi do sklepu i puścił chłopaka przodem, po czym podszedł do lady i zaczął wypytywać sprzedawce o potrzebne produkty. Gdy już miał wszystko, wrócił do Oliwiera- dobra, to już wszystko mam, o i nawet przestało mocno padać- zauważył wychodząc i spoglądając na niebo- Powinniśmy zdążyć przed drugą turą deszczu-dodał i wskazał na sąsiednią uliczkę- możemy iść skrótem.
Po paru minutach byli na miejscu. Kazuya wyjął klucze i jednym ruchem otworzył drzwi – No więc, chyba właśnie sobie uświadomiłem, że  mogę mieć lekki burdel w pokoju- powiedział zdejmując buty i wyjmując dla nich kapcie- Zrobię nam coś ciepłego do picia, a dla małego podgrzeję mleko i poszukam jakiejś miseczki... i w sumie też jakiegoś posłanka, chyba, że będzie wolał spać ze mną w łóżku- dodał biorąc kociaka na ręce- I trzeba cię jeszcze wytrzeć- powiedział głaskając go po grzbiecie i pod brodą- Już cię lubię- szepnął cicho i oddał małego chłopakowi. Podszedł do szafki wyjął ręcznik i podał go Oliwierowi- Wolisz herbatę, kawę, czy może coś z procentami?- zapytał wstawiając wodę- W ogóle rozgość się, za dużo wygód tu nie ma, ale ujdzie- uśmiechnął się do Oliwiera

***


*Olivier będąc w siódmym niebie wycierał kociakowi łapki kiedy był już suchy okazało się że ma białe skarpetki, uśmiechnięty kątem oka zerknął na przemoczonego Kazuye, któremu lekko koszulka przylegała do dobrze wyrzeźbionego ciałka , lekko speszony wrócił do kociaka *- jeśli napijesz sie ze mną to mile widziane procenty.. *pogłaskał kociaka i ucałował jego główkę*- ciekawe jak cie Kazu nazwie.. właśnie... obróżka..  *przygryzł wargę myśląc gorączkowo nad tym co może na razie zastąpić obróżkę , zerknął  na rękę i zaśmiał się pod nosem ściągając z nadgarstka bransoletkę z medalikiem w kształcie piłki do kosza i zawiązał mu ja wokół szyi tak by mu nie przeszkadzała*- Na razie powinna pasować.. *szepnął do kociaka i uniósł go by sprawdzić czy to chłopiec czy dziewczyna i zaraz odłożył go na łóżko chłopaka*- więc jesteś chłopcem tak?

niedziela, 5 kwietnia 2015

Mała rzecz a cieszy

Uśmiechnął się zadowolony, że chłopakowi smakuje- Ha, więc jednak opłaca się być nienażartym żarłokiem – wciąż uśmiechnięty pochłonął następny kawałek. Gdy  poczuł się objedzony, dopił resztkę piwa i odchylił się lekko na krześle. Było mu naprawdę błogo. Czuł, że nie powinien był zaczynać picia piwa na pusty żołądek, ale było mu lekko- Nie no, fajnie , że ci smakowało- odpowiedział chłopakowi i po chwili dodał-  To twoje gosposie mnie nie dopadną za to, że przeze mnie zjadłeś w cholernie kaloryczną pizze?- ton jego głosu był lekko rozbawiony, przed oczami stanęła mu wizja jak w ciemnym zaułku napadają na niego gosposie chłopaka. To było tak komiczne, że nie mógł powstrzymać parsknięcia- prze-przepraszam, ale po prostu coś sobie wyobraziłem- starał się zahamować śmiech, ale nie bardzo mu to szło i nawet poczuł łezki rozbawienia w kącikach oczu. „Weź się w garść” myślał uporczywie i po wzięciu paru głębszych wdechów usiadł z powrotem wyprostowany – Naprawdę przepraszam, ale jak już zacznę się z czegoś śmiać to dostaję takiego ataku, ze nie mogę tego powstrzymać- wydukał po chwili i rozejrzał się dookoła. Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem, aż zrobiło mu się głupio i odruchowo przeczesał ręką czuprynę i zerknął na zegarek- W sumie to jeszcze wcześnie, więc możemy się jeszcze gdzieś wybrać- spojrzał na Oliwiera- oczywiście jak skończysz- dodał z uśmiechem

***

-Ohh nie kłopocz się ,śmiech to zdrowie *uśmiechnął się zaraz szczerze wniebowzięty. Śmiech Kazu był niesamowicie ciepły i taki napawający słuchacza radością*- Nie myślałeś może kiedyś nad pracą w radiu czy coś? *spojrzał na niego  podsuwając mu jeszcze połowę pizzy z miną" już widzisz jak to kończę sam"*- To mi pomóż to może skoczymy na kręgle albo bilard... Fajny klub jest w okolicy! *dodał z szelmowskim uśmiechem ale zaraz przygryzł wargę*- ale żeby tam wejść musielibyśmy się przebrać z tych mundurków... *warknął pod nosem szybko analizując sytuacje*- Mieszkasz może gdzieś tu blisko?

***

Zaśmiałs się wesoło- Raczej bym się nie nadawał, siedzenie w ciasnym pomieszczeniu cały dzień.. nie to nie dla mnie- powiedział z uśmiechem i dodał- Mieszkam jakieś 20 minut z stąd piechotą- powiedział i spojrzał smutno na pizzę- Ja już nie wcisnę w siebie ani kręsa, ale możemy wziąć na wynos- dodał i zawoławszy kelnerkę poprosił o spakowanie resztek- Dawno nie byłem w klubie- powiedział i po chwili zastanowienia dodał- w sumie to nie licząc incydentu z moim znajomym, którego musiałem z jednego klubu wyciągać, bo schał się i wdał w bójkę to nigdy w żadnym nie byłem- zarzucił kurtkę na plecy i nagle sobie o czymś przypomniawszy zaczął nerwowo przeszukiwać torbę- Uff, mam je- a zobaczywszy minę Oliwiera wyjaśnił- Chodziło o klucze, siotry pewnie jeszcze nie ma a ostatnim razem jak byłem pobiegać zapomniałem ich- Popukał się w głowę i mrugnął do niego- Niezawodna pamięć też czasem szwankuje.
Gdy się zbierali, podeszła kelnerka z zapakowanym jedzeniem. Zapłaciwszy wyszli na dwór. Kazuya spojrzał w niebo- Hmm może padać,więc lepie się pospieszmy, bo nie mam se sobą parasola i wnioskuje, że ty też nie- uśmiechnął sie do chłopaka- To tylko kawałek drogi